Łapię promienie słońca i wekuję
je. Otwieram ten ciepły, pachnący słoik codziennie i rozkoszuję
się . Tym, że kwitną lipy, słodko pachnąc, wabiąc pszczoły
wraz z ich pszczelą muzyką. Końcowymi dostawami truskawek, co z
tego że nie od Rodziców? Te z giełdy z jogurtem greckim i cukrem
pudrem też są pyszne. Czereśnie. Uwielbiam, lecz dawkuję ten smak
na podniebieniu.
Jest mi dobrze.
Jaskółki co chwilę, ze świstem
przecinają wyblakłe, złocisto-różowe niebo.
Od mniej więcej dwóch tygodni
bardziej czuję Maksiulkowe wygibasy. Z niecierpliwością czekałam
na piruety stópek, rączek. Doczekałam się, z nawiązką. :) A to
co kiedyś brałam za uderzenia piąstką gdzieś tam, z tyłu, do
wewnątrz okazało się być czkawką. Tak podpowiada mi intuicja, bo
nikt tego nie potwierdził co oznaczają rytmiczne, delikatne
uderzenia.
9 czerwca byliśmy na usg. Jak zwykle
były łzy wzruszenia. Maksiuń rośnie, prawidłowo się rozwija i
jest prześlicznym chłopczykiem. Na pamiątkę, jak zwykle
dostaliśmy zdjęcia (3 2D) oraz po raz pierwsze zdjęcia 3D, a także
pena z filmikiem z całej wizyty. Wzruszenia Rodziny przy oglądaniu
wielkie. Niedowierzanie, że przecież to „tylko” odbite fale, a
tu zdjęcia buzi, rączki, stópki. :) Uwielbiam dzisiejszą
technikę. Szkoda, że sama mam tylko kilka zdjęć z dzieciństwa
(najwięcej żłobek/przedszkole ...mikołaj te sprawy)… w tym
pierwsze jak miałam roczek. Uwierzycie?
Pierwsza ramka już pyszni się buzią
Maksa. :) A to dopiero początek!
To co zgromadziliśmy dla Synka jest
dość skromne. Ubranka są, ale w większości na 3-6 miesięczne
niemowlę. Mama dała mi 4 nowe, choć ponad 30-letnie pieluchy
flanelowe (miały metki! A cena podana w tysiącach ;)). M . będąc
w ubiegły czwartek w IKEA kupił wanienkę, materacyk, podkład,
matę, dywan! ;) oraz przydasie domowe. Pomimo listy, wydrukowanej
(echh facet :D), zakupił, tak muszę wspomnieć przydaś zupełnie
nieprzydatny, bo wielkogabarytowy garnek, który przez rok (albo i
dłużej) będzie przechowywany na lodówce,bo nie ma na niego
miejsca w szafkach, oraz 2 blachy do pieczenia. Np kurczaka, żeberek
… A miała być jedna. Na ciasto. :) Tu sprawa rozwiązana na pniu,
jedna blacha dla teściowej, druga do naszej szafki … kto będzie
wiedział w czym piekę ciasta? ;) Najbardziej rozczulające były
telefony od M., mniej więcej co 10 minut, czy to i tamto to tamto i
to … no i że chodzenie po żółto-niebieskim przybytku w
samotności to żadna przyjemność. Przecież wiem, kochany.
Zakupiłam torbę do szpitala. Szara,
bardzo ładna torba sportowa z dresowego materiału by reserved.
Kupiona na przecenie, także super git.
30tc3d
Coraz częściej myślę o porodzie.
Boję się go. Nie mogę się doczekać. Chciałabym już tulić
Naszego Chłopczyka.
Na dniach mamy szukać na YouTube metod
oddychania przy porodzie (nie chodzimy do szkoły rodzenia), oraz jak
pielęgnować noworodka. Pewnie, co praktyka to praktyka, ale
zapoznać się z pomocami zawsze warto. :)
Jutro wpadają W., B. oraz mały M.
Będzie się działo!! Ciotka wyściska Pyzula za wszystkie tygodnie
popatrywania w ekran telefonu.
Pojutrze wpadają w odwiedziny dwie
koleżanki z pracy. Baardzo je lubię.
A w sobotę rodzinka K. Przychodzą z
rocznicowym tortem. Ekhę szykuje się uczta podniebienia. Mmm
Tymczasem zaczynam wieczór, podobnie
jak w ciągu dnia, źródlaną wodą niegazowaną oraz niezbyt dobrze
zapowiadającym się kryminałem.
A jutro … chłopaki! Do boju!
Dobrej nocy.