2017 zaczął się blisko miesiąc
temu, a u mnie cicho. Podsumowania 2016 nie było i trochę żałuję,
bo był to rok piękny, bogaty w wydarzenia, nowości. Był moim
odkryciem innej mnie.
Wczorajszy dzień został zapisany
niebieskim długopisem, w niebieskim notatniku w kratkę, ale chcę
się nim podzielić również z Tobą. Taaam ta da tam pa raaa
Maksiuń wczoraj po raz pierwszy obrócił się z pleców na brzuszek
(3 razy), a nawet w brzuszka na plecy (tylko raz), to ostatnie mogło
być przypadkowe, co uświadomiła mi W., pisząc na viberze, iż
dzieci dopiero w 7 m.ż. nabywają taką umiejętność. OK., nie mam
nic przeciwko. No ale plecki! Brzuszek! Taki wyczyn. :)) Malutku,
jestem dumna. :)
Dziś znowu obrót i to uchwycony na
video. Wieczorem w ruch pójdą @ i radocha z wyczynów akrobaty nie
będzie tylko nasza, ale i dziadków, cioć i wujka. :D
Cudnie. :)
Na fora okołodzieciowe, a raczej
matkowe nie wchodzę. Nie chcę czuć się inna, kosmicznie
nieżyciowa, hop-do-przodu, gorsza. Nie wyobrażam sobie przelewać
frustracji na synka, bo ten i tamten to już... a u nas nic z tego. A
może właśnie już, a to niewłaściwe.
Maksiuń ma swoje 'dzienne stałości',
ale mimo tego zasypia baardzo różnie, w dzień, od kilku dni
potrafi spać ciągiem i 3 godziny, niestety (w tym czasie chciałabym
posprzątać w szafie...w końcu! zrobić ciasto, odkurzyć,
poczytać, podrapać się po nosie itp. itd. a tu..figa z makiem)
muszę położyć się koło niego, z piersią gotową do użycia. Od
dwóch tygodni nie kładzie się spać o 23ciej, a już ok 19:30
….21:30... Do wczoraj. Uchh Nie wiem co go tak rozstraja. Tzn
podejrzewam pogodę. Mróz, otwarcie grzejników w dużym pokoju (u
nas nie grzeję, bo kończyło się to prawie zawsze moim bólem
głowy, jeszcze wtedy gdy nie było Maksia) suche powietrze. Nie
pomyślałam, że wietrzenie pomieszczeń niewiele daje, nawet przed
snem, jeśli kaloryfer jest włączony na noc na przysłowiową '5'.
Dostałam podpowiedź – rozłóż mokry ręcznik. No OK, ale trzeba
go w ciągu nocy zmieniać, bo wysycha rach ciach.
Zaczęłam googlać nawilżacze. I
nawet jeden miałam już w internetowym koszyku, ale jako że lubię
wgryzać się w temat, który mnie interesuje postanowiłam poczytać,
porównać. No i nie bardzo wskazany jest takowy (ultradźwiękowy),
jeśli ma się w domu zwierza. :( A ewaporacyjny jest w tym momencie
nie na moją kieszeń... Więc pozostają zmiany ręczników,
wietrzenie i czekanie na wiosnę.
Nie wiem czy dobrze robię/my nie
angażując w opiekę/pomoc moich Rodziców, teściów. Ale … jakoś
nie potrafię się przełamać. Starszaki mają swoją wieś, zajęcia
na niej, w tym nicnierobienie. Nie są napastliwi w chęci pomocy.
Myślę, że najbardziej zawiedziona jest teściowa. Wnuka widzi
mniej więcej raz na dwa tygodnie, czasem rzadziej. Rzeczywiście
Maks reaguje na innych niż my podkówką, płaczem, wyrywa się z
rąk, ale tak jak napisałam nie wyobrażam sobie codziennych lub co
kilka dni spotkań, wizyt. O ile Rodzice, noo to są moi – swoi, o
tyle mama M. … echh dzieli mnie z nią wszystko. Łączy syn-mąż,
synek-wnuk. To dużo, to mało.
Inna sprawa, że kiedyś macierzyński
się skończy. I co dalej? Powrót do poprzedniej pracy, która
jednak męczyła... szukanie nowej, wychowawczy..? żłobek?(a raczej
klub malucha i to bliżej skończonego 2 roku niż 14 m.ż.),
babciowe? - no właśnie, ale skoro Maksio niezbyt często widzi
babcie... myślimy już teraz o rodzeństwie dla Maksia...tym
bardziej, że nie wiadomo jak długo zabiorą starania. Zrobić
przeplatankę? Jak? Niby jeszcze wiele miesięcy do podjęcia
jakiejś decyzji, a jednak myśli te plączą się po mojej głowie
już któryś tydzień.
Są momenty w ciągu dnia, że chętnie
widziałabym kogoś obok mnie. Kto wysłucha, porozmawia, wypije kawę
zbożową, zje kawałek ciastka, pośmieje się, pójdzie na spacer.
Od razu w myślach widzę (nie nie jest to mój Mąż) W., ale ona
jeszcze nie przeprowadziła się z synkiem do L., tymczasem namiastką
tego wszystkiego są rozmowy przez telefon, za co jestem baardzo
wdzięczna.
W piątek, po raz pierwszy od początku
października widzimy się z D., cudnie! Mam nadzieję, na szczere
rozmowy. Już przełamałyśmy lody w wymienionych mejlach. Czekam na
więcej.
Tymczasem, dobrego wieczoru!
Pisałam to wczoraj. A dzień
dzisiejszy zaczął się od podwójnego obrotu w stronę taty. 😍 Ciasto wyciągnięte z piekarnika, podobnie jak kabanosiki w cieście francuskim. Chłopaki na spacerze, mają spotkać się w wąwozie z dziadkami (teściami) i przyjść do nas.
Dobrego popołudnia. :)
I zanim kliknęłam 'opublikuj' minęło popołudnie, Maksio brzuszkuje na kocyku, z ciasta została pyszna połowa ...
![]() |
akrobata :) |
![]() |
z okazji skończonego 4 m.ż. Maksiuń dostał od taty balonik (buldożek nazywa się Pogbiś), który był od zawsze moim dziecięcym marzeniem (echh balony na hel :D) |