Z M. znamy się od 18 lat (tak…TAK!). Parą jesteśmy od 14.
Kawał czasu, biorąc pod uwagę, to że ja mam 30, a Mąż 31.
Początki …moja dzikość i wstydliwość, głupota, entuzjazm,
fascynacja, zakochanie, miłość … Nie myślałam, że z moich - tak na serio –
pierwszym chłopcem połączy mnie długoletnie oddanie, miłość i namiętność. Pomimo
potknięć…potknięcia dokładniej. Jednego, znaczącego, po którym sklejaliśmy się
długi i po którym nawet teraz, 9 lat później mam w sobie dysonans … a jednak
myślę, że jesteśmy - tu wyświechtany frazes – swoimi uzupełniającymi się połówkami
kwietniowych pomarańczy. :)
18 września 2010 idąc trasą nad Morskie Oko, Czarny Staw…
nie spodziewałam się tak pięknego widoku jakim był wzruszony, zaczerwieniony ze
zmęczenia i stresu – M., który stał z małym beżowym (no powiedz jak mogłem
wybrać czerwone opakowanie? … i to w kształcie serca? … to takie oczywiste …:)) otworzonym
pudełeczkiem w dłoni. Ślicznym pierścionkiem w środku. Ja ze zdziwienia nie
wiedziałam co odpowiedzieć, czym zdumiałam M. Po chwili porwałam go w objęcia i
już przez łzy wzruszenia wykrzykiwałam TAK, oczywiście i … bierzmy ślub jak
najszybciej. Obyło się bez świadków ;) Choć pewna nie jestem. Kocham polskie
Tatry. Ale od tamtego września, zostawiłam tam serce…
Nie świętujemy dziś jakoś szczególnie.
Zapewne skończy się na dużym kubku herbaty z miodem i filmem
obejrzanym na lapku, ale w sobotę obiecuję kupić ulubione wino. I może zrobię kabanosiki w cieście francuskim?
Dobranoc.
PS. Wymóżdżony nowy wygląd bloga ;) Myślę, że na tę chwilę
może być. Prawda?
Kilka zdjęć z września 2010r.:
![]() |
Morskie Oko |
![]() |
Czarny Staw pod Rysami |
![]() |
Czerwone Stawki |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz