Moje małe radości ostatnich dni …
Pranie.
Prasowanie.
Układanie.
różowe króliki :D milk&biedronki rulez :) |
uniseks? :) |
A dzisiaj kolejna dostawa mini ubrań.
:) Niezawodna babcia.
Dzisiejsze plotusie z Rodzicami przy
ince i domowych bułkach.
I książki. Zaczęłam czytać
'Jeżycjadę'. W domu mam jedynie „Idę sierpniową”, ale od
czego jest biblioteka? Fakt, nie wszystkie pozycje są dostępne, ale
nie szkodzi, może zacznę 'zbiór własny'?
I wózek już jest! :) A jutro być
może M. zawiesi półkę nad łóżeczko, a ja w końcu zamówię
złotą folię pod gwiazdkowy wzór...
I chyba zaczęły mi się skurcze
przepowiadające. Są inne niż te z grudnia, stycznia, czy choćby
maja. Są dłuższe i jakby okresowe, ale 'nie rozpychające'. Jak
zwykle trudno mi nazwać coś co zdarza się pierwszy raz.
Ostatnia wizyta, wtorkowa, niestety nie
u dr Sz., który przez 2 tygodnie jest na urlopie, uspokoiła mnie.
Szyjka zamknięta, mocno trzyma, serdunio Maksiuli śpiewa
142uderzenia/minutę. Wszystko jest dobrze (tokso igg; igm < 3; morfologia w normie), poza moją wagą, która
ostatnio znacznie wzrosła (no ale te wszystkie lody, czekolady,
gniazdka i inne smakołyki... wychodzą ...boczkami).
W miniony poniedziałek byłam w
przychodni. Chciałam zapisać się na wizyty do położnej
środowiskowej. Niestety miałam wątpliwą przyjemność :)
rozmawiać z chłopcem-pomicnikiem w recepcji, który nie wiedział
którego dziś mamy (18.07), położna na urlopie, więc zaproponował
wizytę pielęgniarki :) oraz nie zapisał mnie na najbliższy wolny
termin, bo w sumie nie wie gdzie... echh
Najbliższy poniedziałek do wizyta z
położną w Luxmedzie. Zrobię posiew na Streptococus agalctiae GBS,
mam nadzieję że wyjdzie negatywny. Czekamy na początek sierpnia –
usg, wizyta kontrolna. I czekamy na Maksa. :)
Ps. Mama mówi, że urodzę niedługo.
Bardzo bym chciała tulić naszego Chłopczyka choćby w połowie
sierpnia...
Śliwko, pamiętam jak dziś te suszarki z rozwieszoną odzieżą w rozmiarze XXXXS. Siedziałam i wąchałam;)
OdpowiedzUsuńA potem, siedząc na krześle przed deską do prasowania (ech, ten ciążowy kręgosłup), machałam żelazkiem w tę i we w tę.
Banał, nie? Ale ileż radości. Jak dobrze rozumiem!
Maks wyląduje wprost w wytęsknione ramiona. Dobrze Chłopak mieć będzie.
Czekam wraz z Wami, ja - blogowa ciotka.
PS. I ja ostatnio wróciłam do Jeżycjady! Coś się chyba w kosmosie zmówiło;)
Ciociu Leśna, wszystko prawda! :) I o ile dla siebie nie kiwnę palcem w tych przyziemnościach (prasowanie), to dla Maksiula macham żelazkiem, siedząc i wręcz odpoczywam.
UsuńA wiesz, że dla mnie Jeżycjada to odkrycie tego roku? Czytałam tylko "Idę sierpniową", jako że mam osobistą, oraz "Kwiat kalafiora", z racji lekturostwa podstawowego. ;) Cudna jest ta rodzina! Chciałabym taką stworzyć dla Malutkiego (może bez +3 pannic, ale +1 :D).
Ściskam :)*
Różowe króliki rzeczywiście rządzą! :) Ale wieloryby z H&M też są świetne. Wygodny materiał i super się noszą - przetestowane na siostrzenicy ;)
OdpowiedzUsuńTo musi być najmilsze pranie i prasowanie, jakie w życiu zrobiłaś;) Powoli szykuję się do odliczania:) Buziole dla Maksiula:)))
Uczuciowa, całkiem znośne, prawda? :) Fajnie, że wielorybki to dobry zakup! już się cieszę.
UsuńA te wszystkie drobne czynności to dla mnie takie głaski po głowie za wszystkie łzy i smutki.
Uściski :) :*