Od czego zacząć? Czym zaczynam
rozmowę z M., po wyjściu z gabinetu? A z Rodzicami? Tymi
nielicznymi, którzy (w realu) wiedzą...
Na razie jest dobrze. Ojej... to
dobrze, to super... oby wszystko szczęśliwie.
Gdy każdy już pozwala sobie na
głęboki oddech i zajmuje się tym czym się zajmował przed rozmową
ze mną, ja już drżę. Po co powiedziałam NA GŁOS, że na razie
jest dobrze?
Kurwa, dziewczyno, czy ty rozumu nie
masz? Po co mówisz...?
Już wstukuję w myślach nowe hasła.
Nad-interpretuję słowa Doktora. To m.in. one. Słowa. Zaprowadziły
mnie blisko 3 tygodnie temu do jego gabinetu na wcześniejsze usg niż
zamierzałam. Słowa i odczucia dobiegające z mojego ciała.
Czemu nie takie piersi, a były takie,
a takie.
Sutki?
Brzuch?
Ucisk w brzuchu.
Rozciąganie.
Żyłki.
Promienność.
Mdłości.
Wymioty.
Częstotliwość sikania w nocy.
Za dnia.
Zapachy ciała.
Każda ciąża jest inna. Wbij to sobie
to głowy. Ta ciąża, to Dziecko, nie jest tamtą, Tamtym. Tak?
TAK!
To czemu, po kolejnej wizycie, cudownej
przygodzie z obrazem na usg, widokiem Malutka, który/a ruszył/
rąkunią, łyknął/ęła płynu w którym tańczy i rusza się …
znowu w objęcia bierze mnie strach. I tarmosi, wyciska nadzieję
oraz rzeki łez?
Żyję tygodniami, baa nawet dniami.
Uspokoję się po szczęśliwie
zakończonym porodzie, połogu. Mam nadzieję, ze tak będzie!
Tymczasem staram sobie nie pozwalać na
wachlarz emocji w rozkwicie. Bo wiem, że mnie doprowadzi to 'tylko'
do bólu głowy, bólu za okiem, a Malutkowi ..? Na pewno nie
pomaga.
Bardzo chcę na spokojnie rozkoszować
się wypowiadaniem na głos kolejnych imion, wchodzić na stronę
Sroki i szukać odpowiednich preparatów na rozstępy, a dokładniej
na niepojawianie się nowych (choć Sroka i tak nie wierzy w takowe
:)), nie oglądać incognito na własnym! komputerze kolejnych stron
z blogami rodzicielskimi, wyprawkowymi. Nawet IKEA i jej asortyment
jest mi - przeze mnie zakazana.
Dopiero dziś (Uczuciowa, ganisz?) dwóm
bliskim koleżankom powiedziałam (napisałam), że jestem w ciąży,
a D. do chwili obecnej nie wie... Gdzieś nasze przyjacielskie drogi
się rozeszły, a ja nie umiem ich znaleźć … chyba winne są
chwasty zaniedbania, zapomnienia, nowych ról, innych prac. Czy
wystarczy mi sił,by je wykarczować? Już kilka razy próbowałam …
Na chwilę dróżka była wyraźna, a stopy nie były poranione ani
przez osty, ani nic nie przysłaniało widoku.
Na pewno samo się nic tu nie da.
Chyba jeszcze dziś napiszę. Ale nie
na pewno.
Moja ciąża w liczbach i nie tylko.
Wg ostatniej miesiączki to 12 tydzień
3 dzień, wg usg 13 tydzień 4 dzień.
Malutek ma 7cm 4 mm, posiada kość
nosową, a przezierność karku wynosi 2 mm.
Akcja serca miarowa 160 uderzeń na
minutę. I po raz pierwszy słyszałam serdunio! Nie muszę pisać,
że popłakałam się? Co najmniej ze 3 razy.
Jest żołądek i pęcherz moczowy.
I jeszcze więcej, ale i tak się
rozpisałam...
Ryzyko trisomii niskie. Na test
podwójny przyjdzie mi poczekać 10 dni.
Trochę kamień z serca, ale … jak to
u mnie. Jest moc kolejnych strachów.
Zastanawiam się nad zakupem detektora
tętna płodu. M. mówi, że to bez sensu, jak coś źle usłyszę,
albo nie usłyszę … To popadnę w totalną czarną dziurę.
Na ten czas i tak muszę się wstrzymać
z jakimikolwiek zakupami, bo „pieniądze pracowe” prawie nie
istnieją, a zusowskich nie wiem kiedy się spodziewać.
Najbliższa wizyta we wtorek. Idę po
zwolnienie i luteinę.
Czekam na słońce. Bezśnieżny i
ciepły świat wiosennych zapachów i ćwierków. Motyli i rosnącego
brzucha. Mojej niezafrasowanej twarzy.
Czekam na Ciebie.