środa, 24 lutego 2016

Emocjonalna.

Od czego zacząć? Czym zaczynam rozmowę z M., po wyjściu z gabinetu? A z Rodzicami? Tymi nielicznymi, którzy (w realu) wiedzą...
Na razie jest dobrze. Ojej... to dobrze, to super... oby wszystko szczęśliwie.
Gdy każdy już pozwala sobie na głęboki oddech i zajmuje się tym czym się zajmował przed rozmową ze mną, ja już drżę. Po co powiedziałam NA GŁOS, że na razie jest dobrze?
Kurwa, dziewczyno, czy ty rozumu nie masz? Po co mówisz...?
Już wstukuję w myślach nowe hasła. Nad-interpretuję słowa Doktora. To m.in. one. Słowa. Zaprowadziły mnie blisko 3 tygodnie temu do jego gabinetu na wcześniejsze usg niż zamierzałam. Słowa i odczucia dobiegające z mojego ciała.
Czemu nie takie piersi, a były takie, a takie.
Sutki?
Brzuch?
Ucisk w brzuchu.
Rozciąganie.
Żyłki.
Promienność.
Mdłości.
Wymioty.
Częstotliwość sikania w nocy.
Za dnia.
Zapachy ciała.

Każda ciąża jest inna. Wbij to sobie to głowy. Ta ciąża, to Dziecko, nie jest tamtą, Tamtym. Tak? TAK!
To czemu, po kolejnej wizycie, cudownej przygodzie z obrazem na usg, widokiem Malutka, który/a ruszył/ rąkunią, łyknął/ęła płynu w którym tańczy i rusza się … znowu w objęcia bierze mnie strach. I tarmosi, wyciska nadzieję oraz rzeki łez?
Żyję tygodniami, baa nawet dniami.
Uspokoję się po szczęśliwie zakończonym porodzie, połogu. Mam nadzieję, ze tak będzie!

Tymczasem staram sobie nie pozwalać na wachlarz emocji w rozkwicie. Bo wiem, że mnie doprowadzi to 'tylko' do bólu głowy, bólu za okiem, a Malutkowi ..? Na pewno nie pomaga.

Bardzo chcę na spokojnie rozkoszować się wypowiadaniem na głos kolejnych imion, wchodzić na stronę Sroki i szukać odpowiednich preparatów na rozstępy, a dokładniej na niepojawianie się nowych (choć Sroka i tak nie wierzy w takowe :)), nie oglądać incognito na własnym! komputerze kolejnych stron z blogami rodzicielskimi, wyprawkowymi. Nawet IKEA i jej asortyment jest mi - przeze mnie zakazana.
Dopiero dziś (Uczuciowa, ganisz?) dwóm bliskim koleżankom powiedziałam (napisałam), że jestem w ciąży, a D. do chwili obecnej nie wie... Gdzieś nasze przyjacielskie drogi się rozeszły, a ja nie umiem ich znaleźć … chyba winne są chwasty zaniedbania, zapomnienia, nowych ról, innych prac. Czy wystarczy mi sił,by je wykarczować? Już kilka razy próbowałam … Na chwilę dróżka była wyraźna, a stopy nie były poranione ani przez osty, ani nic nie przysłaniało widoku.
Na pewno samo się nic tu nie da.
Chyba jeszcze dziś napiszę. Ale nie na pewno.

Moja ciąża w liczbach i nie tylko.
Wg ostatniej miesiączki to 12 tydzień 3 dzień, wg usg 13 tydzień 4 dzień.
Malutek ma 7cm 4 mm, posiada kość nosową, a przezierność karku wynosi 2 mm.
Akcja serca miarowa 160 uderzeń na minutę. I po raz pierwszy słyszałam serdunio! Nie muszę pisać, że popłakałam się? Co najmniej ze 3 razy.
Jest żołądek i pęcherz moczowy.
I jeszcze więcej, ale i tak się rozpisałam...
Ryzyko trisomii niskie. Na test podwójny przyjdzie mi poczekać 10 dni.

Trochę kamień z serca, ale … jak to u mnie. Jest moc kolejnych strachów.
Zastanawiam się nad zakupem detektora tętna płodu. M. mówi, że to bez sensu, jak coś źle usłyszę, albo nie usłyszę … To popadnę w totalną czarną dziurę.
Na ten czas i tak muszę się wstrzymać z jakimikolwiek zakupami, bo „pieniądze pracowe” prawie nie istnieją, a zusowskich nie wiem kiedy się spodziewać.

Najbliższa wizyta we wtorek. Idę po zwolnienie i luteinę.

Czekam na słońce. Bezśnieżny i ciepły świat wiosennych zapachów i ćwierków. Motyli i rosnącego brzucha. Mojej niezafrasowanej twarzy.
Czekam na Ciebie.