Michael Buble cicho śpiewa o miłości…
Choinka pyszni się muchomorami ze szkła, przezroczystymi
bombkami, które wyglądają jak bańki mydlane oraz ciepłą, żółtą barwą światełek.
Gwiazda zawieszona na balkonowych drzwiach wskazuje kierunek
… na południe …
Prezenty czekają na spakowanie.
No nie, jeden jest w drodze do empiku, po który udam się na
dniach, po sweter dla brata też wypadałoby się przejść, bo o ile sobie mogę wmówić,
że jeszcze czas, to kalendarz pokazuje co innego.
Już 17.12! Rety!!
Ostatni tydzień minął błyskawicznie, obciążając mnie
zmęczeniem i konkret niewyspaniem.
Ciągle czułam się jakby ktoś mnie otumanił, wydrylował, a
głowę napełnił watą.
Już jest lepiej.
Choć jeszcze kilka mocnych, intensywnych dni.
Nie chwaliłam się moimi mikołajkowymi prezentami.
Nadrobię :)
Dziś byliśmy u znajomych.
Jeszcze rok temu mój Mąż i Ł. byli wspólnikami. [rzez 5 lat
robili stronki internetowe, niestety z końcem 2013 zostali zmuszeni do
zamknięcia działalności, ponieważ …no cóż stało się życie. Coraz mnie zleceń (dziwne,
bo ludzie do dnia dzisiejszego dzwonią i pytają …), a sporo i coraz więcej
wydatków.
W każdym razie J. zawsze byli gdzieś tam w moich myślach,
ale tak bez przesady. Grillowanie, rowery, jakieś giercowanie (Ł. zapalony
gracz wszelkich planszówek i w ogóle gier towarzyskich), picie, świętowanie –
brzmi dość zażyle. Dość.
Para z wieloletnim stażem – w związku, małżeńskim 3,5 roku.
Mega dopasowana z jednobrzmiącym zdaniem na temat………wszystkiego :)
Nie zapomnę jak A. mówiąc o naukach przedmałżeńskich (wiesz
10 spotkań, w tym chyba? 8 z księżmi, pozostałe z psych.) z psychologiem, który
to pokazywał jak wyglądają jajniki i jajowody oraz macica kobiet, które
stosowały antykoncepcję (A. nigdy żadnych tabletek, plastrów itp) oraz kobiet,
które nigdy nie zabezpieczały się chemicznie (‘piękne, zdrowe narządy rodne
niczym żyzna gleba pod nasiona’).
W każdym razie powiedziała mi tekst, który najpierw
wychichotałam (w głowie), później zaczął mnie prześladować.
„Bóg wybacza zawsze, człowiek-człowiekowi czasami, natura -
nigdy”. Coś takiego …
Po poronieniu okropnie się karałam.
Słowami.
Robię to do dnia dzisiejszego.
Może gdyby nie tabletki antykoncepcyjne od 18 roku życia …? Z
dłuższymi, krótszymi przerwami do 27 r.ż. Może gdyby nie zmiany na takie i
owakie hormony?
Nie wiem. Pewnie nigdy się nie dowiem. Ale męczy mnie ten
teks usłyszany od A. Dodatkowo zasłyszany na naukach przedmałżeńskich
spotęgował i upewnił mnie, że to co mnie spotkało to KARA. I męki piekielne
będę przez to przechodziła do końca moich dni.
Dziś po raz pierwszy, po blisko roku niewidzenia spotkaliśmy
się znowu. Oni już w 4. CZWÓRKĘ.
Przełamałam się by do nich podejść, bo to przedłużające się
milczenie i udawanie, że F. nie przyszedł jeszcze na ten świat było zbyt
długie, wymowne.
M. ma 2,5 roku.
F. ma jeszcze nieskończone 5 m-cy.
Idealni.
Obrazek Rodziny.
Miłości.
Ciepła.
Mimo smarków i wysokiej temperatury u M. Kichającego F.
Byliśmy z M. niecałą godzinę, a ja czułam jak martwieję w
środku, uśmiech zastyga mi na ustach, jeszcze chwila a oczy będą się szklić.
Mantra.
Uspokój się.
Zaraz będziesz na dworze.
W drodze do domu.
Z M.
Czy ja poznam kiedyś jaki smak ma Rodzina?
Czy będę tulić jedno dziecko, pocieszając i całując drugie? Uśmiechając
się do Męża, czując jego wsparcie…?
Zrobiłam wolne tłumaczenie, zasłyszanego tekstu …
Bóg ci nie wybaczy, nie za to co zrobiłaś, zresztą
przypieczętowała to natura, a człowiek czasami przypomni. Ja jestem tym
człowiekiem.
Katuję się. Wiem.
M. mówi, że nie radzę sobie z bólem po stracie. Fakt.
Zasugerował, że powinnam porozmawiać ze specjalistą. Psychologiem.
Nie chcę zwierzać się obcej osobie. Nie umiem i nie chcę.
Rwany ten post.
Ale jestem u siebie.
Porządkuję myśli ….
Nadal biorę Acard.
Zmieniam tytuł. Brzmi jak ściągnięty z bloga, którego obserwuję ;)