środa, 5 listopada 2014

I nic.



Ostatnio usłyszałam komplement na swój temat.
To nieczęste wydarzenie, tym bardziej wychodzące z ust kobiety, koleżanki.
Podobno promienieję i 'widać' we mnie spokój. Cóż…  świadomie i ze znawstwem wkładana codzienna maska najwidoczniej działa cuda. Plus koleżanka, to nie przyjaciółka.
Jestem wytrenowaną wersją samej siebie.
Tylko M. widzi mnie - codzienną - bezradną, bezbronną, tchórzliwą i niewierzącą.
Uprzedzam.
Nie, tym razem znowu się nie udało.
Tak, wiem, okres 4 miesięcy starań to niewiele, ale mam dość. Kurwa mam dooooooość!

Po miesiączce idę do fryzjera. Postanowione. Włosy co prawda nie przejdą diametralnej metamorfozy, ale długość do talii (ha ha talia i ja :)) oraz połamane końcówki to zbyt wiele.
Potrzebna mi zmiana.
Kurs na ….?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz