Ostatnio usłyszałam komplement na swój temat.
To nieczęste wydarzenie, tym bardziej wychodzące z ust
kobiety, koleżanki.
Podobno promienieję i 'widać' we mnie spokój. Cóż… świadomie i ze znawstwem wkładana codzienna
maska najwidoczniej działa cuda. Plus koleżanka, to nie przyjaciółka.
Jestem wytrenowaną wersją samej siebie.
Tylko M. widzi mnie - codzienną - bezradną, bezbronną, tchórzliwą
i niewierzącą.
Uprzedzam.
Nie, tym razem znowu się nie udało.
Tak, wiem, okres 4 miesięcy starań to niewiele, ale mam dość.
Kurwa mam dooooooość!
Po miesiączce idę do fryzjera. Postanowione. Włosy co prawda
nie przejdą diametralnej metamorfozy, ale długość do talii (ha ha talia i ja :))
oraz połamane końcówki to zbyt wiele.
Potrzebna mi zmiana.
Kurs na ….?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz