środa, 31 grudnia 2014

Faith Hope Love



Wiara.Walka.

Wierzę, że pokonam swoje słabości. Wierzę, że niedługo nie będzie tak jak dziś. Czyli, że na dobre rozpłaczę się w pracy. Szlochem nie do utulenia… Choć przy okazji szczerze i ciepło porozmawiam z szefową i usłyszę jej historię o długiej i krętej drodze do rodzicielstwa. Macierzyństwa.
Jej synkowie (bliźniacy 2,5 roku), zostali poczęci dzięki in vitro.
Chłopcy wspaniali, kochani, wręcz ubóstwiani.
To daje wiarę, że w końcu i nam się uda. Nieważne którą z dróg wybierzemy. Jeśli natura zawiedzie…

Że nie będzie jak dziś, czyli najpierw zgodzę się na domówkę ‘da silva’. By w końcu wpaść w otchłań płaczu, żalu i złości. I odmówić.
Bo będzie A. i M. z córeczką, A. i Ł. z dziećmi oraz……

No i my.
Z psem.

Bardzo chcę odpuścić przeszłość.
Chcę oddychać pełną piersią.
Chcę zawalczyć o szczęście.
O uśmiech, bez drżenia ….




Nadzieja.

Jak dotychczas, co miesiąc jest moją nieodłączną kompanką. Czasem kurczowo przeze mnie uchwycona, mocno trzymana, aż  brakuje mi tchu. Dotychczas, co miesiąc witam rozczarowanie i ścieram łzy zawodu, ale … Już za miesiąc …

Początek tego roku dał mi niesamowitego pstryka w nos. Nadzieja prysła jak bańka mydlana, a ja roztrzaskałam się o podłogę. A mimo to … powoli, z każdym mijającym dniem, tygodniem, wiara w ‘możliwe’ stała się na powrót zasadna.
Wierzę, że jeszcze będzie dobrze.




Miłość.

Kocham mojego Męża.
Czuję, że daję z siebie wiele, choć mogę więcej. Chcę być lepsza. Milsza, łagodniejsza, mniej humorzasta, marudna, nudna ….
M. wspiera mnie, wyciąga dłoń, mocno ściska i nie pozwala upaść.
Czuję, że On i ja to … MY. :)



Bardzo chcę by z tych marzeń, walki i miłości KTOŚ zawitał do naszego bezdzietnego świata.
Czego i Tobie życzę, jeśli tego właśnie pragniesz.


Szczęśliwego Nowego Roku!
Szalonej zabawy w Sylwka :)

czwartek, 25 grudnia 2014

Świątecznie.

Życzę Ci bardzo Wesołych Świąt!


Pięknie spędzonego czasu z najbliższymi …
Oczyszczających łez,
szczerego śmiechu,
wiary w dobre dziś i …jutro

…spełnienia.



nasze drzewko


środa, 17 grudnia 2014

Przez furtkę, do przeszłości.



Michael Buble cicho śpiewa o miłości…
Choinka pyszni się muchomorami ze szkła, przezroczystymi bombkami, które wyglądają jak bańki mydlane oraz ciepłą, żółtą barwą światełek.
Gwiazda zawieszona na balkonowych drzwiach wskazuje kierunek … na południe …
Prezenty czekają na spakowanie.
No nie, jeden jest w drodze do empiku, po który udam się na dniach, po sweter dla brata też wypadałoby się przejść, bo o ile sobie mogę wmówić, że jeszcze czas, to kalendarz pokazuje co innego.
Już 17.12! Rety!!

Ostatni tydzień minął błyskawicznie, obciążając mnie zmęczeniem i konkret niewyspaniem.
Ciągle czułam się jakby ktoś mnie otumanił, wydrylował, a głowę napełnił watą.
Już jest lepiej.
Choć jeszcze kilka mocnych, intensywnych dni.

Nie chwaliłam się moimi mikołajkowymi prezentami.
Nadrobię :)

Dziś byliśmy u znajomych.
Jeszcze rok temu mój Mąż i Ł. byli wspólnikami. [rzez 5 lat robili stronki internetowe, niestety z końcem 2013 zostali zmuszeni do zamknięcia działalności, ponieważ …no cóż stało się życie. Coraz mnie zleceń (dziwne, bo ludzie do dnia dzisiejszego dzwonią i pytają …), a sporo i coraz więcej wydatków.
W każdym razie J. zawsze byli gdzieś tam w moich myślach, ale tak bez przesady. Grillowanie, rowery, jakieś giercowanie (Ł. zapalony gracz wszelkich planszówek i w ogóle gier towarzyskich), picie, świętowanie – brzmi dość zażyle. Dość.
Para z wieloletnim stażem – w związku, małżeńskim 3,5 roku. Mega dopasowana z jednobrzmiącym zdaniem na temat………wszystkiego :)
Nie zapomnę jak A. mówiąc o naukach przedmałżeńskich (wiesz 10 spotkań, w tym chyba? 8 z księżmi, pozostałe z psych.) z psychologiem, który to pokazywał jak wyglądają jajniki i jajowody oraz macica kobiet, które stosowały antykoncepcję (A. nigdy żadnych tabletek, plastrów itp) oraz kobiet, które nigdy nie zabezpieczały się chemicznie (‘piękne, zdrowe narządy rodne niczym żyzna gleba pod nasiona’).
W każdym razie powiedziała mi tekst, który najpierw wychichotałam (w głowie), później zaczął mnie prześladować.
„Bóg wybacza zawsze, człowiek-człowiekowi czasami, natura - nigdy”. Coś takiego …

Po poronieniu okropnie się karałam.
Słowami.
Robię to do dnia dzisiejszego.
Może gdyby nie tabletki antykoncepcyjne od 18 roku życia …? Z dłuższymi, krótszymi przerwami do 27 r.ż. Może gdyby nie zmiany na takie i owakie hormony?
Nie wiem. Pewnie nigdy się nie dowiem. Ale męczy mnie ten teks usłyszany od A. Dodatkowo zasłyszany na naukach przedmałżeńskich spotęgował i upewnił mnie, że to co mnie spotkało to KARA. I męki piekielne będę przez to przechodziła do końca moich dni.

Dziś po raz pierwszy, po blisko roku niewidzenia spotkaliśmy się znowu. Oni już w 4. CZWÓRKĘ.
Przełamałam się by do nich podejść, bo to przedłużające się milczenie i udawanie, że F. nie przyszedł jeszcze na ten świat było zbyt długie, wymowne.
M. ma 2,5 roku.
F. ma jeszcze nieskończone 5 m-cy.
Idealni.
Obrazek Rodziny.
Miłości.
Ciepła.
Mimo smarków i wysokiej temperatury u M. Kichającego F.

Byliśmy z M. niecałą godzinę, a ja czułam jak martwieję w środku, uśmiech zastyga mi na ustach, jeszcze chwila a oczy będą się szklić.

Mantra.
Uspokój się.
Zaraz będziesz na dworze.
W drodze do domu.
Z M.

Czy ja poznam kiedyś jaki smak ma Rodzina?
Czy będę tulić jedno dziecko, pocieszając i całując drugie? Uśmiechając się do Męża, czując jego wsparcie…?

Zrobiłam wolne tłumaczenie, zasłyszanego tekstu …
Bóg ci nie wybaczy, nie za to co zrobiłaś, zresztą przypieczętowała to natura, a człowiek czasami przypomni. Ja jestem tym człowiekiem.

Katuję się. Wiem.
M. mówi, że nie radzę sobie z bólem po stracie. Fakt.
Zasugerował, że powinnam porozmawiać ze specjalistą. Psychologiem. Nie chcę zwierzać się obcej osobie. Nie umiem i nie chcę.

Rwany ten post.
Ale jestem u siebie.
Porządkuję myśli ….

Nadal biorę Acard. 

Zmieniam tytuł. Brzmi jak ściągnięty z bloga, którego obserwuję ;)