środa, 17 grudnia 2014

Przez furtkę, do przeszłości.



Michael Buble cicho śpiewa o miłości…
Choinka pyszni się muchomorami ze szkła, przezroczystymi bombkami, które wyglądają jak bańki mydlane oraz ciepłą, żółtą barwą światełek.
Gwiazda zawieszona na balkonowych drzwiach wskazuje kierunek … na południe …
Prezenty czekają na spakowanie.
No nie, jeden jest w drodze do empiku, po który udam się na dniach, po sweter dla brata też wypadałoby się przejść, bo o ile sobie mogę wmówić, że jeszcze czas, to kalendarz pokazuje co innego.
Już 17.12! Rety!!

Ostatni tydzień minął błyskawicznie, obciążając mnie zmęczeniem i konkret niewyspaniem.
Ciągle czułam się jakby ktoś mnie otumanił, wydrylował, a głowę napełnił watą.
Już jest lepiej.
Choć jeszcze kilka mocnych, intensywnych dni.

Nie chwaliłam się moimi mikołajkowymi prezentami.
Nadrobię :)

Dziś byliśmy u znajomych.
Jeszcze rok temu mój Mąż i Ł. byli wspólnikami. [rzez 5 lat robili stronki internetowe, niestety z końcem 2013 zostali zmuszeni do zamknięcia działalności, ponieważ …no cóż stało się życie. Coraz mnie zleceń (dziwne, bo ludzie do dnia dzisiejszego dzwonią i pytają …), a sporo i coraz więcej wydatków.
W każdym razie J. zawsze byli gdzieś tam w moich myślach, ale tak bez przesady. Grillowanie, rowery, jakieś giercowanie (Ł. zapalony gracz wszelkich planszówek i w ogóle gier towarzyskich), picie, świętowanie – brzmi dość zażyle. Dość.
Para z wieloletnim stażem – w związku, małżeńskim 3,5 roku. Mega dopasowana z jednobrzmiącym zdaniem na temat………wszystkiego :)
Nie zapomnę jak A. mówiąc o naukach przedmałżeńskich (wiesz 10 spotkań, w tym chyba? 8 z księżmi, pozostałe z psych.) z psychologiem, który to pokazywał jak wyglądają jajniki i jajowody oraz macica kobiet, które stosowały antykoncepcję (A. nigdy żadnych tabletek, plastrów itp) oraz kobiet, które nigdy nie zabezpieczały się chemicznie (‘piękne, zdrowe narządy rodne niczym żyzna gleba pod nasiona’).
W każdym razie powiedziała mi tekst, który najpierw wychichotałam (w głowie), później zaczął mnie prześladować.
„Bóg wybacza zawsze, człowiek-człowiekowi czasami, natura - nigdy”. Coś takiego …

Po poronieniu okropnie się karałam.
Słowami.
Robię to do dnia dzisiejszego.
Może gdyby nie tabletki antykoncepcyjne od 18 roku życia …? Z dłuższymi, krótszymi przerwami do 27 r.ż. Może gdyby nie zmiany na takie i owakie hormony?
Nie wiem. Pewnie nigdy się nie dowiem. Ale męczy mnie ten teks usłyszany od A. Dodatkowo zasłyszany na naukach przedmałżeńskich spotęgował i upewnił mnie, że to co mnie spotkało to KARA. I męki piekielne będę przez to przechodziła do końca moich dni.

Dziś po raz pierwszy, po blisko roku niewidzenia spotkaliśmy się znowu. Oni już w 4. CZWÓRKĘ.
Przełamałam się by do nich podejść, bo to przedłużające się milczenie i udawanie, że F. nie przyszedł jeszcze na ten świat było zbyt długie, wymowne.
M. ma 2,5 roku.
F. ma jeszcze nieskończone 5 m-cy.
Idealni.
Obrazek Rodziny.
Miłości.
Ciepła.
Mimo smarków i wysokiej temperatury u M. Kichającego F.

Byliśmy z M. niecałą godzinę, a ja czułam jak martwieję w środku, uśmiech zastyga mi na ustach, jeszcze chwila a oczy będą się szklić.

Mantra.
Uspokój się.
Zaraz będziesz na dworze.
W drodze do domu.
Z M.

Czy ja poznam kiedyś jaki smak ma Rodzina?
Czy będę tulić jedno dziecko, pocieszając i całując drugie? Uśmiechając się do Męża, czując jego wsparcie…?

Zrobiłam wolne tłumaczenie, zasłyszanego tekstu …
Bóg ci nie wybaczy, nie za to co zrobiłaś, zresztą przypieczętowała to natura, a człowiek czasami przypomni. Ja jestem tym człowiekiem.

Katuję się. Wiem.
M. mówi, że nie radzę sobie z bólem po stracie. Fakt.
Zasugerował, że powinnam porozmawiać ze specjalistą. Psychologiem. Nie chcę zwierzać się obcej osobie. Nie umiem i nie chcę.

Rwany ten post.
Ale jestem u siebie.
Porządkuję myśli ….

Nadal biorę Acard. 

Zmieniam tytuł. Brzmi jak ściągnięty z bloga, którego obserwuję ;)

4 komentarze:

  1. Jeśli będziesz przytrafiające Ci się rzeczy traktowała w kategorii winy i kary, szybko tak się w tym zapętlisz, że normalne funkcjonowanie stanie się udręką. Po co to sobie robić..?
    Poza tym, dociekanie przyczyn owej "kary" to zawsze zgaduj-zgadula. Jedna będzie się biczować za stosowanie środków antykoncepcyjnych, inna za źródło problemów uzna pełną ołowiu, konserwantów i grom wie czego jeszcze żywność, jeszcze inna będzie się chłostać za to, że jak miała lat 20 to tak się strasznie bała zajścia w ciążę i ta jawiła jej się jako zło największe, że teraz pewnie ma za swoje, musi odpokutować dawniejsze myślenie...
    Rozumiesz, o co mi chodzi?
    Nie wiń się, nie warto tak dłubać w tym, co było i wynajdować sobie zaprzeszłe "winy". Kiedyś byłaś taka, tak myślałaś, tak działałaś, a dziś jesteś inna. Masz marzenia i przyj do przodu. Za siebie nie patrz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam pojęcia czemu ciągle serwuję sobie ten mętny koktajl. Od jakiegoś czasu mieszka we mnie masochistyczny pesymista, który rozdrapuje wszystko co złe, byle do kości, mocniej ... nie wiem, nie umiem, nie chcę? się przed tym bronić. A wiem, że powinnam dla Naszego dobra.

    Muszę się bardziej starać. Chcieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, musisz chcieć.
      Pomyśl sobie, że odpuszczenie sobie takiego rozdrapywania spraw minionych i domniemanych będzie ogromnym krokiem naprzód jeśli chodzi o oczyszczenie sobie głowy. I duszy.
      Bo co, jeśli to w tym jest właśnie największy problem - właśnie głowa zainfekowana prowadzącym do obłędu rozumowaniem? Błędnym rozumowaniem, dodajmy.
      Głowa do góry, Śliwko.
      Polub siebie trochę bardziej, bądź dla siebie łagodniejsza.

      Usuń
  3. Leśna, trafiłaś!
    Rzadko lubię siebie, nie wspominając o kochaniu...
    Głaszczę swoje ja, by za chwilę dać sobie po łapach i z rumieńcem opieprzyć się - "co ty najlepszego wyrabiasz?! 'ona' na to nie zasługuje" ... echhh
    Dobrze, że mój Mąż to niepoprawny optymista, który potrząsa mną i każe się ogarnąć :)

    OdpowiedzUsuń