wtorek, 29 listopada 2016

Cząstki.

Wykradłam kilkadziesiąt minut dla siebie podczas snu Maksiunia i co robiłam? No tak, herbata była – w filiżance! :) Placek drożdżowy z masłem – połkniętych 6 kromek, a w międzyczasie bieganie do Malutka i sprawdzanie, czy smok zassany, czy syn przykryty, czy nagrany szum suszarki ma zapętlenie. Czy Maksiul w ogóle śpi?! :D Śpi. No to jazda z praniem. Kolor, biel. Szykowanie obiadu dla Bulwy, przygotowywanie wszystkiego do naszego obiadu. Uff jak dobrze, że M. gotuje. :) Tak, tak, mój Mąż gotuje obiady od blisko 3miesięcy. Mnie się zdarzyło kilkakrotnie. Rekompensuję to wypiekami.

OK wszystko zrobione, no to siadam do neta. Dziś dzień darmowej dostawy, więc w ruch poszło zamówienie dla Maksia – skusiłam się na długoszyję Sophie, dla siebie na koszulkę z PTNS (gorrrąco polecam ich produkty, są niezniszczalne), apteka internetowa, M. nic nie chciał. Ale pomysł na prezent jest. Realizacja – niebawem. Dla Rodziców i brata pomysły na prezenty – obmyślone. Gorzej jest u mnie z pomysłami co dla teściów i szwagierek...
Czas stop.
Karmienie.
Nadal karmię piersią. Wieczorami dokarmiamy butelką. Najczęściej 40-70 ml Przywykłam. Nie rozpaczam, nie złoszczę się, nie obwiniam się (już) co-ze-mnie-za-matka. :) Najlepsza jaką mógłby mieć mój synek. :)
Maksio coraz bardziej kumaty, ale czegoś takiego jak rytm dnia do tej pory nie istnieje.

Po 5 tygodniu życia zaczął się bardziej świadomie uśmiechać. Teraz oddaje bezgłośne uśmiechy całym sobą. :) Cudny jest! Z tym dołeczkiem w lewym policzku odziedziczonym po M.
Od 7-8 t.ż. zaczął ssać swoje rączki, czasem próbuje włożyć dwie piąstki naraz. Od 8 tygodnia głuży. No gada jak najęty! Szczególnie do swoich 'przyjaciółek literek-cyferek', które przykleiłam pod półeczką nad przewijakiem, po wcześniejszym wydrukowaniu ich przez M. Kłótnie i śmiechy na zmianę.
Od kilku dni wyciąga rączki do żabki, gryzako-grzechotki.

Jesteśmy po pierwszych szczepieniach. Nasz wybór padł na szczepionki 5w1 oraz RotaTeq, przeciw rota wirusom. Poczytałam, posłuchałam, uważam, że to był dobry wybór. Obyło się (a tfy!) bez większych nerwów związanych z NOPem.
Gorszym pomysłem było spotkanie się dzień, po dniu w większym gronie ze znajomymi. Maks odchorowywał te spotkania przez 3 dni. Dopiero dziś jest fajnie.
Koszmar dla niego i w sumie dla nas. Najbardziej wkurzające było to, że pomimo próśb – jeśli wasza mała (2,5) jest przeziębiona/chora (kaszląca itp.) to proszę nie przychodźcie. No i przyszli. Z kaszlącą O. Wkurwiłam się, a jednak nic nie powiedziałam. Źle. Następnym razem zareaguję, a może raczej napiszę tak – oby nie było takiej potrzeby.
Synek W., malutki M. niesamowicie pozytywnie zareagował na naszego Maksiunia. Wciągał do niego rączki, głaskał go, ciągle wodził wzrokiem, rozdawał w jego kierunku uśmiechy. I tylko serce się ściska, że prawdopodobnie chłopcy nie będą się zbyt dobrze znać, bo pomimo iż W. oraz jej B. kupili mieszkanie w naszym mieście, to B. za chwilę wyjeżdża za granicę, a Przyjaciółka wraz z synkiem mają dolecieć do niego w ciągu najbliższego półrocza. :(

Wczoraj minęło 12 tygodni Maksia po tej stronie brzucha, a dzisiaj mija jego symboliczne 12 miesięcy. Czas już nie płynie, on pędzi!

W najbliższą sobotę robimy sobie rozkosz dla oczu. Jedziemy we trójkę po choinkę. Kto nam zabroni? :D Zrobię też próbę ciast na święta. Cieszę się na nie. Na zupełnie nowe Święta. Nasze pierwsze, wspólne. Bosko!

Miałam tyle do napisania. Miło być składnie...:)
Jest tak jak w naszym mieszkaniu. Trochę posprzątane, część rzeczy upchnięta, niedopowiedziana za zmęczenia. Wypełniona Maksem.