poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Tęsknię.

Trwa to od zeszłego tygodnia ...
Zaczęło się od malutkiego ukłucia.
Refleks, wspomnienie.
Teraz to już nie pulsowanie tuż pod skórą, to ....ból. Okupiony wielkim pragnieniem ...
Wstaję z tą myślą. Kładę się z nią spać.

Nadal sami.

Razem w tym ... bajzlu ...


Czy kiedyś ta nasza kostka Rubika ułoży się w logiczną całość? Dziewięć pól na tak.

Ćwicz umysł. Ciało.

Podobno się da.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

13-04-1984

Dziś dogadzam swoim zmysłom (obiadowa uczta za mną).
Ujarzmiam zazdrosne 'chcę, muszę'.

Fajnie.

Radość sprawiło mi poranne wstawanie.
Ubranie ulubionej tuniki.
Spacer z buldożerią.
Nawet wyjście na pocztę i wysłanie - wygranej przez pana W. - allegrowego fanta.
Ale najbardziej ...życzenia. Wyszeptane, wyściskane, wycałowane, wykrzyczane, roześmiane ... Te papierowe. Te elektroniczne.
Pamiętali prawie wszyscy najbliżsi. Moi Kochani! Czekam na jeszcze jeden, dwa telefony/smsy...
Czekam.
A jeśli ich nie będzie. Trudno. Przez moment silniejszy skurcz serca i ...już.
Czekam.


Wybiórczo.

Urodzona 13 kwietnia 1984. W piątek.

Wyprzedziłam swoje majowe narodziny, by rodzić się -cytuję Mamę- 3 dni i nie móc wyjść.

Jestem nerwusem, z sercem na talerzu.

Niechętnie skreślam ludzi. Jednak. Czasem muszę. Definitywnie. Boli kurewsko, ale otrząsam się i idę dalej.

Przez 10 dni razem z M. mamy tyle samo lat. Nikomu niepotrzebna wiedza. Pielęgnuję ją i rokrocznie przypominam o tym. Nam. No i teraz. Tu.

Słucham w zasadzie wszystkiego, bo i Yellowaman'a, PJ Harvey,  Maanam, Kings of Leon, Jamala jak i przytup jakim jest Feel i ich ...jest już ciemno ... ale jeśli idzie o miłość to... Kocham Hey - Kasię Nosowską. Miłość narodziła się z wydaniem płyty (mam kasetę :)) 'Pytajnikowej', choć już wcześniej coś, gdzieś. Kocham za teksty, za muzykę, za Jej hmmm nadwrażliwość. Oraz werbelek ... Ostrego. Nie wszystkie płyty tak samo. Nie wszystkie podkłady. Ale ciągle do niego wracam, coś odkrywam ...

W urodzinowych "bardzo ładnie poproszę" jest najnowsza "Podróż zwana życiem". Ta ładna prośba to do mnie samej ;)






Wystarczy.





Zawsze lubiłam urodzinową Bartosiewicz, więc wstawiam kawałek.

"Wszystkiego czego chcesz, o czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę ci
Wszystkiego, co już jest, o czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był-a."


dzisiejsze fanty :)

wtorek, 7 kwietnia 2015

Chwile.

Norma w przejedzeniu się wyrobiona.
Norma to złe słowo.
Prze-żarstwo sięgnęło zenitu i zobaczyłam to na własne oczy, gdy moja Mama zrobiła M. i mnie fotkę, a ja oglądając zdjęcia odważyłam się zrobić bezczelność i skasowałam to zdjęcie (no sorry Winnetou ale ...musiałam). Mama żyje w nieświadomości, a ja mam się lepiej. Miałam. Bo od dziś wielkie opróżnianie magazynów czytaj lodówki ... i szybko szybko bo suróweczka, bo śmietanka na 3-bicie i tiramisu, bo ....
Mogłabym wspomnieć jeszcze o jajku w majonezie ... ale poprzestanę na leżeniu. Jako że mam urlop to leżę, byczę się i dobrze mi z tym :) Układa się.
Ale po tym szaleństwie znowu mówię pass dla wszelakich majonezów i słodyczy. Postanowienie powraca.

 Z odmętów "ulubionych" wyhaczam zapisane seriale, zaniedbane przez brak czasu, chęci, książki. To ostatnie uważam za plus dodatni.
Wieczory rezerwujemy dla powtórek 4tego sezonu "Gry o tron". Bo już za chwileczkę, już za momencik ...5 sezon. Jupi!
Aż do tego roku nie mieliśmy tiwika. W okolicy Świąt lubiłam sobie głośno pomyśleć, jak to fajnie byłoby pooglądać "Kevina ..." (wiesz, że nigdy nie obejrzłam tego filmu od początku do końca? pewnie żadna strata, ale ...), "Ekspres polarny", czy inną "Meridę waleczną". M. pytał czy kupić. Moje jedno tak skutkowałoby natychmiastowym zakupem czarnego prostokąta.
Każdorazowo odpowiadałam 'nie'. Mieliśmy inne wydatki. No i uzasadniałam, że przecież Święta są tylko 2 razy  roku, a ogłupiacz wciągnąłby mnie w "sprawy dla reportera", "eMy ..." i wszelkie inne dni czyjegoś życia ...
W lutym M. postanowił zmienić monitor. Że niby obecna 17stka za mała, a przecież poza pracą, pracuje też w domu ...Przytaknęłam. Kupuj. No i kupił. :) Telewizor z funkcją monitora. Nie muszę pisać, że telewizornia wylądowała w dużym pokoju, a nie małym? :) No i nasz lucky bamboo poszedł w odstawkę, bo jego miejscówkę przejął czarny prostokąt na nóżce.
Po blisko 4 latach nieposiadania telewizora każdą reklamę chłonęłam zafascynowana. Co prawda jakością to one nie grzeszą, za to ilość ... zatrważająca! Łykałam jak młody pelikan. Rozkręciłam się po przybyciu anteny. To już nie był 'pakiet bieda.' :D Zachłyśniecie się trwało króciutko. Powtórki powtórek. Ale. Jeśli tylko mogę oglądam "SpongeBob'a", "1 z 10" - Pan Sznuk! i jego głos! jakieś dokumenty ... tyla. Aha i w sobotę obejrzeliśmy "Zieloną milę".
Wracając do "Gry...". Po raz pierwszy oglądamy nasz ulubiony serial w większej skali, lepszej jakości (OK brak HBO, ale od czego jest pen?) ... no że HD itp i bez wytężania uszu ;) Hurra!

Wracam do biernego wypoczynku. Do książki.

Mieszkanie chwyta przedostatnie promyki dzisiejszego słońca...


Udanego wieczoru!



PS. Lubię dodawać foty. Dodaję wszystkie 3 ;) Około-świąteczne.

Żonkile. Uwielbiam.



3-BIT Przyjemność 3 stopnia. Noo niestety. Przyciężkość alias otyłość 3 stopnia ;p

Kruche. Te kółeczka to podstawki pod kubki. Hand made (prezent na święta) wirtualnej koleżanki (przyjaciółki?). Szkoda mi z nich korzystać, bo piękne. Więc kiedyś gdzieś zawisną :D