niedziela, 29 stycznia 2017

Akrobacje.

2017 zaczął się blisko miesiąc temu, a u mnie cicho. Podsumowania 2016 nie było i trochę żałuję, bo był to rok piękny, bogaty w wydarzenia, nowości. Był moim odkryciem innej mnie.

Wczorajszy dzień został zapisany niebieskim długopisem, w niebieskim notatniku w kratkę, ale chcę się nim podzielić również z Tobą. Taaam ta da tam pa raaa Maksiuń wczoraj po raz pierwszy obrócił się z pleców na brzuszek (3 razy), a nawet w brzuszka na plecy (tylko raz), to ostatnie mogło być przypadkowe, co uświadomiła mi W., pisząc na viberze, iż dzieci dopiero w 7 m.ż. nabywają taką umiejętność. OK., nie mam nic przeciwko. No ale plecki! Brzuszek! Taki wyczyn. :)) Malutku, jestem dumna. :)
Dziś znowu obrót i to uchwycony na video. Wieczorem w ruch pójdą @ i radocha z wyczynów akrobaty nie będzie tylko nasza, ale i dziadków, cioć i wujka. :D
Cudnie. :)

Na fora okołodzieciowe, a raczej matkowe nie wchodzę. Nie chcę czuć się inna, kosmicznie nieżyciowa, hop-do-przodu, gorsza. Nie wyobrażam sobie przelewać frustracji na synka, bo ten i tamten to już... a u nas nic z tego. A może właśnie już, a to niewłaściwe.

Maksiuń ma swoje 'dzienne stałości', ale mimo tego zasypia baardzo różnie, w dzień, od kilku dni potrafi spać ciągiem i 3 godziny, niestety (w tym czasie chciałabym posprzątać w szafie...w końcu! zrobić ciasto, odkurzyć, poczytać, podrapać się po nosie itp. itd. a tu..figa z makiem) muszę położyć się koło niego, z piersią gotową do użycia. Od dwóch tygodni nie kładzie się spać o 23ciej, a już ok 19:30 ….21:30... Do wczoraj. Uchh Nie wiem co go tak rozstraja. Tzn podejrzewam pogodę. Mróz, otwarcie grzejników w dużym pokoju (u nas nie grzeję, bo kończyło się to prawie zawsze moim bólem głowy, jeszcze wtedy gdy nie było Maksia) suche powietrze. Nie pomyślałam, że wietrzenie pomieszczeń niewiele daje, nawet przed snem, jeśli kaloryfer jest włączony na noc na przysłowiową '5'. Dostałam podpowiedź – rozłóż mokry ręcznik. No OK, ale trzeba go w ciągu nocy zmieniać, bo wysycha rach ciach.
Zaczęłam googlać nawilżacze. I nawet jeden miałam już w internetowym koszyku, ale jako że lubię wgryzać się w temat, który mnie interesuje postanowiłam poczytać, porównać. No i nie bardzo wskazany jest takowy (ultradźwiękowy), jeśli ma się w domu zwierza. :( A ewaporacyjny jest w tym momencie nie na moją kieszeń... Więc pozostają zmiany ręczników, wietrzenie i czekanie na wiosnę.



Nie wiem czy dobrze robię/my nie angażując w opiekę/pomoc moich Rodziców, teściów. Ale … jakoś nie potrafię się przełamać. Starszaki mają swoją wieś, zajęcia na niej, w tym nicnierobienie. Nie są napastliwi w chęci pomocy. Myślę, że najbardziej zawiedziona jest teściowa. Wnuka widzi mniej więcej raz na dwa tygodnie, czasem rzadziej. Rzeczywiście Maks reaguje na innych niż my podkówką, płaczem, wyrywa się z rąk, ale tak jak napisałam nie wyobrażam sobie codziennych lub co kilka dni spotkań, wizyt. O ile Rodzice, noo to są moi – swoi, o tyle mama M. … echh dzieli mnie z nią wszystko. Łączy syn-mąż, synek-wnuk. To dużo, to mało.
Inna sprawa, że kiedyś macierzyński się skończy. I co dalej? Powrót do poprzedniej pracy, która jednak męczyła... szukanie nowej, wychowawczy..? żłobek?(a raczej klub malucha i to bliżej skończonego 2 roku niż 14 m.ż.), babciowe? - no właśnie, ale skoro Maksio niezbyt często widzi babcie... myślimy już teraz o rodzeństwie dla Maksia...tym bardziej, że nie wiadomo jak długo zabiorą starania. Zrobić przeplatankę? Jak? Niby jeszcze wiele miesięcy do podjęcia jakiejś decyzji, a jednak myśli te plączą się po mojej głowie już któryś tydzień.
Są momenty w ciągu dnia, że chętnie widziałabym kogoś obok mnie. Kto wysłucha, porozmawia, wypije kawę zbożową, zje kawałek ciastka, pośmieje się, pójdzie na spacer. Od razu w myślach widzę (nie nie jest to mój Mąż) W., ale ona jeszcze nie przeprowadziła się z synkiem do L., tymczasem namiastką tego wszystkiego są rozmowy przez telefon, za co jestem baardzo wdzięczna.
W piątek, po raz pierwszy od początku października widzimy się z D., cudnie! Mam nadzieję, na szczere rozmowy. Już przełamałyśmy lody w wymienionych mejlach. Czekam na więcej.

Tymczasem, dobrego wieczoru!

Pisałam to wczoraj. A dzień dzisiejszy zaczął się od podwójnego obrotu w stronę taty. 😍 Ciasto wyciągnięte z piekarnika, podobnie jak kabanosiki w cieście francuskim. Chłopaki na spacerze, mają spotkać się w wąwozie z dziadkami (teściami) i przyjść do nas.

Dobrego popołudnia. :)

I zanim kliknęłam 'opublikuj' minęło popołudnie, Maksio brzuszkuje na kocyku, z ciasta została pyszna połowa ...

akrobata :)
z okazji skończonego 4 m.ż. Maksiuń dostał od taty balonik (buldożek nazywa się Pogbiś), który był od zawsze moim dziecięcym marzeniem (echh balony na hel :D)