wtorek, 30 czerwca 2015

Trzecia.

Zajadam lody. Niepowinnam. Bo moje krągłości, są coraz lepiej zaakcentowane, a coraz trudniejsze do ukrycia. I M. niby śmiechem, żartem, a najbardziej słownym uszczypem lubi to podkreślać.
Phi, sam ćwiczy dopiero od miesiąca. Noooo, ale ćwiczy. Fakt.
I trzyma się swojego postanowienia, czyli śniadanie z prawiepieczywem (wafle ryżowe), koktajle, woda niegazowana. Więcej gotowaniny, niż smażonego...

Te lody to na zgodę.
Tiramisu, które ma zamknąć buzię. Sztucznym pocałunkiem.

O przewrotności!
Zadziałało.
A nie powinno. Choć głupio tak się gniewać.
W zasadzie o coś poszło. O nic.
O przecinki i kropki w niewłaściwych miejscach. O brak wyjątkowości w TYM dniu. O wyjście do kina, którego nie było. O nie taki dzień, jaki miałam w myślach.
Ale czyja to wina?

I tak było dobrze. Najlepiej, jak mogło.

Rano, od 'wirtualnej' koleżanki (J.) otrzymałam przemiły sms.
Upomniałam się o swoją resztę.
Starsza ani w autobusie chciała mi ustąpić swoje miejsce (Boże! To pewnie ten brzuch. Nieciążowy. I dziwnie zarumieniona twarz. Nie wiem co to...).
Jadłam - po raz pierwszy w tym roku – czereśnie. Pyszne!
Zamówiłam śliczny czerwony płaszczyk w tchibo.
Chyba mamy miejscówkę w Zakopanem. Dzięki J.

Mamy siebie.
Ja wiem, że to dar.
M. pomimo (…), albo dlatego. Kocham :*

brzydka ona, brzydki on...
 Moje ukochane, brzydkie sentymenty. Najważniejsze, że w brokacie. ;)

niedziela, 28 czerwca 2015

(Z)dawkowo.

Wyniki badań z 21 d.c.

Progesteron 16,55 ng/m
Testosteron 64,15 ng/dl (norma 14 – 76,00) doktorek powiedział, że jest OK... serio? Nie za wysoki poziom?
Estradiol 182,94 pg/ml

Wizytę u doktora Sz. miałam w miniony czwartek. Z powyższych wyników pan doktor był zadowolony. Z poprzednich również. Z pominięciem prolaktyny, na zbicie której dostałam …. tam ta ram bromergon. Mhym Recepta opiewa na 2 opakowania.

Doktor Sz. powiedział o możliwych skutkach ubocznych (małe zapaści! :o zawroty głowy, ból głowy, mdłości, spadku ciśnienia … ta mów mi jeszcze przy moich migrenach i normalnym ciśnieniu 90/70 ;/). Pytał o zaburzeniach widzenia. Teoretycznie ich nie mam, chyba, że moja przyjaciółka migrena odezwie się ze swoją arią.
No to OK.
Dawkowanie 2 razy dziennie 0,5 tabletki rano, 0,5 tabletki wieczorem. I wydrukował na recepcie 3 razy dziennie po 2/3 tabletki. BOSKO. Zorientowałam się w drodze do autobusu.
Super, bo doktor tak jak się domyślałam jest przez cały lipiec, a w zasadzie już od 30 czerwca na urlopie i przy takim przyjmowaniu tabletek, skończyłyby się gdzieś w okolicy moich lipcowych imienin. Brawo. Zatem, mam zamiar łykać bromka tak jak doktor wskazał w mowie, a nie na piśmie.
Kolejna sprawa. Łykając bromergon, możemy się starać.

- Aha, panie doktorze, a gdyby się pojawiły 2 kreseczki?
- Zaprzestać łykania tabletek. Wypiszemy receptę na luteinę.

Fajnie. Bo wiesz (o ile zobaczę upragnione 2 kreski), pan doktor będzie wtedy na urlopie (albo ja) i receptę wypisze mi jego...? No właśnie.
Nie wiem co o tym myśleć. Czemu pomimo „naprowadzania”, doktor Sz., nic z tym fantem nie zrobił?
Przedziwność.

Mam skierowanie na USG.W sumie, nie wiem po co, skoro wystarczy, że przy rodzaju wizyty/badania zaznaczę porada ginekologiczna/usg ginekologiczne etc
Oraz skierowanie na badanie prolaktyny. Powinnam ją wykonać za 2-3 miesiące.

Zapewne we wpisie jest odczuwalne moje umiarkowane zadowolenie.
Nie wiem, czy pan doktor był już myślami na hamaku pod palmami, czy śmigał po pustyni na dromaderze, ale chyba nie był ze mną w gabinecie w ubiegły czwartek...

Co do urlopu. Szukałam dziś noclegów w Zakopanem i zonk. Tzn noclegów na początku sierpnia jest całe mnóstwo, ale nie wiem czego i jak szukać. I te mieszkania... Przyznaję nigdy nie było to na mojej głowie...
Wiem, że jedziemy na 7 dni.
I baardzo się na to cieszę. :D


Dobranoc.

środa, 17 czerwca 2015

Urlopowy czas.

Układam kwiaty w wazonie.
Kupiłam nową książkę.
Codziennie, wraz z W. staramy się rozmawiać. Co prawda jest to rozmowa głównie w @, czasem telefoniczna. Myśli niepoukładane, myśli odhaczone. Hasła. Nowe przepisy np. na naleśniki!
To rozmowy skończone jakby po zaczerpnięciu głębszego oddechu.
Cieszę się, że mamy siebie.
W. jeszcze nie wie, że idzie do niej kartka, na urodziny. Mam nadzieję, że tym gestem sprawię jej radość. Mi wybór kartki i spisanie myśli z życzeniami sprawiło dużą frajdę. :)

Mam mnóstwo czasu na odkrywanie nowych blogów. Nie tylko o niepłodności, choć nie powiem palce same układają się w słowa, frazy pt hiperprolaktynemia, niepłodność, tęsknota. Skutki wyszukiwania jak dotychczas napawają optymizmem, że może być dobrze.

Szukam innego koloru - dla naszego mieszkania - niż jedyny słuszny biały. Oporna jestem w tej materii.

Niecierpliwie odliczam dni do wizyty u gina.
Szybciej, szybciej. Chcę działać!


Często tulę bulwę. Tak bardzo cieszę się, że jest. Sierściuch niejednokrotnie przywoływał mnie do pionu. Przewrotne. Rozumiemy się bez słów.




subtelność. tego mi we mnie brakuje...



poniedziałek, 8 czerwca 2015

Słabo.

Wyniki dzisiejszych badań:

FSH  6,96    mIU/ml             
LH   6,66    mIU/ml             
Prolaktyna    49,38    ng/ml    1,90    25,00    H


Zdołowałam się.
Nie ma zakreśleń na czerwono, ani innych wykrzykników przy FSH, ani LH, więc powoli wypuszczam powietrze, ale ta prolaktyna ... Jezu! No w kosmos wyjebana!
(Prawdopodobnie) Mam hiperprolaktynemię. Ciekawe, czy skończy się jedynie na bromergonie...?
I jak wyjdą inne badania...

Hiperprolaktynemia. Moje drugie imię. Na dziś.
Drży mi powieka. Boję się. A zarazem czuję falę ulgi. Bo wiedziałam. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Ten trądzik (OK, różnie to wygląda, zależy od dnia cyklu) w wieku 31 lat,  hirsutyzm (OK, OK nie jestem kobietą z wąsem, a jednak!), nerwowość, depresyjność, drażliwość - no przecież.



Dobrze, że dostaliśmy od rodziców zapas truskawek. Będę zajadać smutki. I to zdrowo, bo dziś M. odebrał - zamówiony w dniu wczorajszym - blender. Będzie koktajlowo :)
Jarmuż, banany, kiwi, ananas. Ja wam pokażę! :)



Aaaa na wyniki ASO przyjdzie mi poczekać. Mam nadzieję, że chociaż tutaj mogę liczyć na spadek. I to znaczny.

                                             ###

Wyniki ASO odczytałam wczoraj po 22giej. Nosz kurnia nadal podwyższone :(
ASO369,0IU/mlnorma do 200


Usunęłam dwie ósemki. Czuję się w miarę dobrze. Chyba prócz gina, będę musiała odwiedzić również laryngologa.
Zgrzytam zębami.

czwartek, 4 czerwca 2015

Negatywny.

Poranny test wyszedł negatywny.
I jak to jest, że wiedziałam, a i tak poczułam smutek? Test rozbroiłam, ale patrzenie pod światło nic nie zmieniło. Żaden realizm magiczny.

Późnym popołudniem przyjechaliśmy od teściów. Przepyszny obiad, smaczny deser równa się włączony autopilot na drzemkę. No ale po takiej liczbie kalorii to było nieuniknione. Obudził mnie ból podbrzusza. I już wiem. Toto. Wyczekany okres.

Za chwilę odmówię wizytę u gina, teraz zastanawiam się czy lepiej iść na badania w sobotę, czy w poniedziałek. Cholera, szkoda, że pracuję akurat w te dni.

Idę na balkon, poobserwujemy z bulwą wieczór nad miastem.

środa, 3 czerwca 2015

Dziwne dni.

Niby okres z niedzieli nie rozkręcił się. Kilka plamek. Koniec. Poniedziałek jeszcze mniej plamek. Koniec. I trwa to do dnia dzisiejszego... Dziś jest to kolor beżu.

Nie wiem co o tym mysleć, ale rano robię sikańca. Przed chwilą zalogowałam się do mojego gina na 9.06 ... Wcześniej rozmawiałam z W., smsowo. Nie łudzę się. Tak wiem, każda ciąża jest inna, ale nie mieć żadnych, najmniejszych objawów? Tkliwości piersi?, ciągnięcia w dole brzucha? Nie wierzę.

Mam dziwne plamienia.
Ładną cerę.
Wyczulenie na zapachy (ale ten typ tak ma).

I stos (50, a zamówiłam 20) testów owulacyjnych + 5 ciążowych.

Dobranoc.