czwartek, 18 września 2014

Nasze małe święto.



Z M. znamy się od 18 lat (tak…TAK!). Parą jesteśmy od 14. Kawał czasu, biorąc pod uwagę, to że ja mam 30, a Mąż 31.
Początki …moja dzikość i wstydliwość, głupota, entuzjazm, fascynacja, zakochanie, miłość … Nie myślałam, że z moich - tak na serio – pierwszym chłopcem połączy mnie długoletnie oddanie, miłość i namiętność. Pomimo potknięć…potknięcia dokładniej. Jednego, znaczącego, po którym sklejaliśmy się długi i po którym nawet teraz, 9 lat później mam w sobie dysonans … a jednak myślę, że jesteśmy - tu wyświechtany frazes – swoimi uzupełniającymi się połówkami kwietniowych pomarańczy. :)

18 września 2010 idąc trasą nad Morskie Oko, Czarny Staw… nie spodziewałam się tak pięknego widoku jakim był wzruszony, zaczerwieniony ze zmęczenia i stresu – M., który stał z małym beżowym (no powiedz jak mogłem wybrać czerwone opakowanie? … i to w kształcie serca? … to takie oczywiste …:)) otworzonym pudełeczkiem w dłoni. Ślicznym pierścionkiem w środku. Ja ze zdziwienia nie wiedziałam co odpowiedzieć, czym zdumiałam M. Po chwili porwałam go w objęcia i już przez łzy wzruszenia wykrzykiwałam TAK, oczywiście i … bierzmy ślub jak najszybciej. Obyło się bez świadków ;) Choć pewna nie jestem. Kocham polskie Tatry. Ale od tamtego września, zostawiłam tam serce…

Nie świętujemy dziś jakoś szczególnie.
Zapewne skończy się na dużym kubku herbaty z miodem i filmem obejrzanym na lapku, ale w sobotę obiecuję kupić ulubione wino. I może zrobię kabanosiki w cieście francuskim?

Dobranoc.

PS. Wymóżdżony nowy wygląd bloga ;) Myślę, że na tę chwilę może być. Prawda?

Kilka zdjęć z września 2010r.:

Morskie Oko
Czarny Staw pod Rysami

Czerwone Stawki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz