wtorek, 28 marca 2017

El Pełzakko.

Maksio pełza (początki - 10marca).
Pełza wszędzie gdzie może i nie może. Jest silny (próbowałam pełzać, serio to trudna sprawa, co innego czworakowanie) i wytrwały. Niestraszna ma śliska podłoga mozaiki i płytki, wełniany dywan i przeszkody. Obrany cel lub bezcel i jazda!
Z uporem maniaka liże podłogę, dywan, stół, krzesła. Dziąsełkuje (choć zęby się klują i klują) zawzięcie kable (NIE, NIE WOLNO ...to nowe TAK), siatkę z ziemniakami, marchwią, opakowanie muszynianki, miski Bulwozaurusa (od kilku dnia chowane na czas pełzaka). Posłanie wspomnianego.
Dzięki nabytej umiejętności moje, nasze ręce zostały odciążone. Ulga ogromna. ;) Biceps ucierpi na tym. Trudno.
Ale. Wraz z pełzaniem i wkładaniem wszystkiego do buzi, lizaniem (prawdopodobnie buty też, bo już były w rączce, już witały się z usteczkami) Maksio dostał potwornej wysypki. Choć to również zbiegło się z podawaniem przeze mnie ugotowanych wcześniej musów i obiadków. :( W miniony czwartek byliśmy w przychodni – dziecko zdrowe, przyszło do dzieci zdrowych (brawo moja była sąsiadka, położna środowiskowa!) - pani doktor stwierdziła, że to nie jest alergia pokarmowa tylko od przysłowiowej „lizawy wszystkiego”. Przepisała maść z antybiotykiem. Tylko, że do zeszłego tygodnia kropki, krostki były ograniczone do buzi, a od niedzieli są już na nóżkach i rączkach, z tym, że nie zaognione. :( Maksio będzie miał podawane musy do kaszki - słoiczkowe, obiady pozostaną bez zmian. Zobaczymy czy coś to da. Dlaczego tylko musy? Bo o ile do obiadów produkty są sprawdzone, to owoce, a dokładnie gruszka mimo że z Polski była marketowa (jabłko z eko hodowli [państwo prowadzą gospodarstwo z certyfikatem]). :(
Jak wspomniałam przyszliśmy do przychodni z dzieckiem zdrowym i odpukać na ten czas tak jest. Tylko...tylko my chorzy. No OK, przeziębieni.
M. zasmarkany, kaszlący, psikający, z drapiącym gardłem i bólem w kościach. Ja podobnie. Maksiolo, jako że śpi ze mną też dziś trochę ciężej oddychał, ale na ten czas tyle.
Nie bez znaczenia dla przeziębienia było to, że pomagając w końcowej fazie wprowadzania się do nowego mieszkania przez W. i małego M., M. niefrasobliwie, spocony po skręcaniu mebli wychodził na fajkę na balkon. Ubrany byle jak. ;/ Kurnia, to e-papieros, wydmuchuje się - z tego co wiem - tylko parę wodną. Poza tym łazienka ma ono, mógł palić tam. Noale. Piszę/mówiłam to po fakcie.
Oby cholerstwo wysmarkać, wykasłać i będzie dobrze. Tak sądzę. Jednak niepokój o Maksia i jego zdrowie gdzie tak we mnie jest i ostatnie szczepienie, przecie wzw b przełożę z 4.04 na odleglejszy termin.

Starsza szwagierka zaproponowała ostatnio muzyczne warsztaty dla maluchów (0-18 miesięcy). Do zeszłego piątku skłonna byłam zapisać nas na nie. A teraz, przy tych naszych smarkatach i rozognionej, krostkowej buzi Maksia i niepełnym szczepieniu, waham się.

Powoli myślimy o chrzcie. Wierząca, acz niepraktykująca. Wierząca wybiórczo. Niewierząca. Hipokrytka. A i tak zgadzam się by mój syn należał do kościoła katolickiego, z naukami którego w wielu sprawach się nie zgadzam. Którego tak naprawdę nie znam i na poznaniu mi nie zależy. By zrobić przyjemność? dziadkom, chrzestnej. Najpewniej. Bo jak inaczej myśleć o mnie, gdy bardziej zajmuje mnie wybieranie kolejnej (i odsyłanie) sukienki, butów, ubrania dla Maksia, M., wystroju naszego małego eM...? Tak właśnie przygotowujemy się do chrztu.



Tymczasem Skrzat się wybudza z drzemki, by pouśmiechać się i pooblizywać wszystko co się nawinie pod rączkę, a ja szykuję obiad dla Bulwy i nas do poobiedniego spaceru około 13:30.

Dobrego, słonecznego dnia!

6 komentarzy:

  1. Zuch!!! Skoro już tak się Maksio męczy, to może przy okazji ogarnąłby coś dla domu?;) Podsyłam link:) http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2012/11/02/article-2226731-15CF17DF000005DC-436_634x410.jpg

    Mam nadzieję, że infekcja zniknie szybciej niż się pojawiła i Wasz mały Pełzak nie zdąży jej załapać.

    Nie miej do siebie pretensji. Chrzest to ważne wydarzenie. Ważne wydarzenia potrzebują odpowiedniej oprawy. Ergo... Troska o sukienkę, buty i ubranie dla Małej Owieczki Bożej jest jak najbardziej na miejscu:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczuciowa no weeee ;) :* Ty to zawsze umiesz poprawić humor. Cudny el froterro!! Myślę, że Maksiolo tak by się zainteresował tymi nóżkami-stonóżkami, że praca by stanęła nim by się zaczęła. :D

      Buzia Maksia w gorszym stanie i ... ma kropeczki na nóżkach i przedramionach i szyjce. :( W poniedziałek idę z nim do pediatry, a jeśli ona nie będzie miała pomysłu to do innego lekarza.

      Jak coś napiszesz to człowiek zaczyna myśleć o sobie ciut lepiej.
      Sukienka zostawiona, choć ciut za duża, bodziak Maksia odsyłam, bo w maju będzie już za mały, polowanie na buty. Czas start. ;)

      Uściski!!

      Usuń
  2. Brawo dla Maksia! Idzie chłopak jak burza. Teraz to już z oczu nie można spuścić. Te problemy skórne to prawdziwa zmora. U nas też, jak wiesz. Ale to już rozpiszę się w mailu, jak mi się uda przysiąść na dłużej do kompa.
    A takie warsztaty dla dzieci to super sprawa. Może uda Wam się dołączyć do grupy z poślizgiem, jak już będziecie w pełnej formie.
    Dla nas chrzest też będzie miał wymiar rodzinny niż duchowy, zwłaszcza dla mojego M. Ale pewnie zaczekamy do lata, bo wcześniej to sezon na komunie, a chyba zdecydujemy się na imprezę w knajpie. Zgadzam się z Uczuciową. To ważna sprawa i nie dziwię się, że myślisz o oprawie i o tym, by ładnie wyglądać. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwusia, gagatek przekochany! Dobrze oddaje go Twoja nazwa Wojtusia - Szogun. :D Wiesz, doświadczam tego od kilku dni ...jak jest cichutko, a Maksio jest "puszczony" samopas to wiadomo, że broi. Dziś zastałam go na konsumpcji paskudnie zasierścionego koca R. ;/ oraz kabli i o mały włos a polizałby psią nogę (z czego psiut był wielce uradowany).
      Z przyjemnością przeczytam @, gorzej, że temat niewdzięczny.

      Co do warsztatów... wszystko siadło i nie przez nasze przeziębienia/choroby. Szwagierka, po tym jak kilka lat dobrze się czuła (zwyciężona choroba, a raczej zaszachowana), ma nawrót. Nawet teraz przyjechała ze stolicy, do L., na leczenie. Nie mam odwagi przypominać jej o tym (to miał być prezent od przyszłej chrzestnej mamy dla Maksia), więc warsztaty mamy ...moje solówki o mydle, które wszystko umyje, albo jakieś niedźwiedzie i inne komunijne. :)

      Tak, sprawy z chrztem podobny poziom wartości. Mój M., tak jak Twój. :) Nie pomyślałam o komuniach...

      Malwusia, czy Ty masz jeszcze problemy skórne pt 'egzema'? Wyleczyłaś? Odkąd Maksio skończył 10 dni pojawiła się ta paskuda na moich dłoniach i nie chce zejść, chyba, że traktuję ją "edelanem". ;(

      Buźki :**

      Usuń
    2. Śliweczko, właśnie wysmarowałam do Ciebie @ i zapomniałam napisać o tej egzemie. Po porodzie jeszcze przez chwilę dłonie mnie swędziały, ale nawet nie wiem, kiedy przeszło. Mnie pomagał taki krem dla atopowców Latopic (u Sroki dobre recenzje). Edelanu nie znałam. Ale u mnie tak jak mówił gin po ciąży wszystko ustąpiło.

      Usuń
    3. Szczęściara! Latopic kupiłam jeszcze w listopadzie (też dzięki Sroczce ;)), niestety nic nie pomógł. A edelanu obyś nie znała. To maść ze sterydem. Tylko przestaję smarować - problem wraca. :(

      Usuń