Jestem osłabiona.
Ból kąsa stawy, kości. Temperatura wzrasta, by opaść i tak w
koło. Rozwałka na całego.
Ale! To i tak niewielki haracz ze strony mojego ciała. W końcu pozbyłam się pierwszej z dwóch - oby
nie czterech - ósemki. W sumie jest nie najgorzej. Leżymy sobie z psiutem, zmieniając
tylko boczki, oglądamy seriale i kwitniemy.
W międzyczasie.
Mama dostała skierowanie do szpitala, ponieważ od dwóch
tygodni nie może wyleczyć się z przeziębienia, które jak się okazało zajęło
oskrzela, a może i poszło na większą robotę koksując płuca. Moja starsza szwagierka
– A. jest zapalona skałkowiczką i wczoraj spadła z jednej ze skałek. Z 4 metrów :( Operacja z
miejsca. Ma wstawioną płytkę. M. i teściowa jadą do A. w sobotę i zobaczymy
jaki będzie rozwój dalszej historii. Dodam tylko, że A. ma poważniejszą
operację za sobą, a przez to obniżoną odporność. Mam nadzieję, że będzie
dobrze, na całej linii!
Jako, że post chorobowy to napiszę o swojej przypadłości,
która ma się jeszcze niestety dość
dobrze, ale powoli powoli …
W poniedziałek poszłam do dermatologa, wcześniej
naoglądawszy się zdjęć w necie o różnych
przebrzydłościach. Achh jakie to szczęście, gdy ludzie wklejają foty dodatkowo
opisując je b. dokładnie. :P
Do gabinetu weszłam w bojowym nastawieniu i z postanowieniem,
że nie odpuszczę dopóki p. doktor dokładnie nie obejrzy mi stóp i rąk. Wypaliłam,
że wg mnie (ja ja jestem samozwańczym dermatologiem :)) wygląda to na grzybicę.
Wiem fuj, ble i wstyd. Pani doktor powiedziała, że jej to nie wygląda na
grzyba, a raczej na nadmierne zrogowacenia i dała mi garść darmowych kremów na
noc i na dzień oraz skierowanie na posiew.
Dziękuję, pa!
Nie chcę dokładnie opisywać co się działo w punkcie pobrań.
Ale napiszę tylko, że było to nad wyraz upokarzające. Tu ludzie do pobrania
krwi, oddający próbki i ja z moimi czerwonymi, wysuszonymi na wiór dłońmi i
stopami. Te spojrzenia …
Jeszcze tego samego dnia mogłam podejrzeć wyniki. Niestety. Trafnie
sklasyfikowałam swoją przypadłość. Mam grzybicę. Jestem sama sobą zniesmaczona
i przerażona. I strasznie się choroby wstydzę :( Ale i trochę się cieszę, że
wreszcie wiadomo jak działać. Tzn prawie, bo wizytę u pani dermatolog mam jutro, ale clotrimazolum już jest w
użyciu.
Pieczątkuję wpis brakiem okresu w 29 dniu cyklu. Mam tylko
mikro-plamienia. Przypuszczam, że winny jest stres ostatnich dni, oraz sprawy okołochorobowe.
Wracam do obijania się. Tzn zmieniam łokieć :)
Dobrego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz