Black Friday
Do głowy by mi nie przyszło, że te
dwa słowa znaczą coś, konkretnego. Że to torpeda. Mnie dobór
słów skojarzył się negatywnie. Do tego stopnia, ze zaczęłam
googlać. No bo 'Czarny Piątek'...?
Ha! Googlując, pootwierałam na lapku
kolejne strony, kolejnych sklepów internetowych i ...przepadłam.
Tutaj torebka, tam biustonosz.... A wypłata dopiero co wpłynęła!
Aaaa! A przecież idą Święta. I będzie na co i na kogo wydawać
(nie wiem, czy Ci wspominałam, uwielbiam obdarowywać :)). No, ale
jak to z flotą, przypływa, odpływa, a radocha z zakupów - w
dobrej cenie – bezcenna.
Pomimo przepięknego, słonecznego dnia
miałam i mam swoją małą czarną odsłonę. Siebie.
Mąż na pracowej imprezie. Ja sama,
tzn z bulwozaurem, ale słabo się dogadujemy, więc, ja, sama. Piszę
zaległe mejle, całkiem sporo ich. Przepraszam, że zwlekam. Nie
robię tego do końca świadomie.
Pootwierane czasopisma, pozaczynane,
oznaczone zakładkami książki. Igła czeka na nitkę, a na nie
guzik.
Obiecana karmelowa herbata, jest
herbatą o smaku świeżo wyłuskanych orzechów włoskich. Bez
gorzkiego posmaku. Ale jest zimna, podobnie jak filiżanka i moje
dłonie.
Za chwilę szykujemy się z bulwą na
wieczorny spacer.
I chyba dziś zacznę, w końcu,
kolejny sezon AHS. I może łyknę te dwa apapy, które miały być
połknięte kilka godzin temu, bo ból choć znośny coraz bardziej
doskwiera. I może okres zdecydowałby się przyjść! Choć to
dopiero 24 dzień, ale dość już mam patrzenia na to co nieuniknione.
Idziemy na spacer.
... i jak po spacerze?
OdpowiedzUsuńŚliwko, nie znikaj na tak długo, bo siem martwiem:)
Herbatę sobie zaparz. Tę karmelową. Ale tym razem gorącą.
Układam myśli, wciąż na nowo. Ale już nie chwytam marzeń - jako pewnik. To co realne,stawiam za cel (zmiana pracy; kolejne porzucone kilogramy ...Leśna, wiesz że to już 8 w dół? Wyobrażam sobie, że to kolejna, kilogramowa torebka cukru z barku, obojczyka, uda....:)).
OdpowiedzUsuńNie martw się :*
A parzę nie herbatę, tylko Twoje słowa i ogrzewam się nimi. I tak mi dobrze...
Dziękuję.
Wiesz, Śliwko, szacun. 8 w dół???! Jak to zrobiłaś?
UsuńMarzenia dobrze traktować jako ulotne twory. Nic pewnego. Wierzy się w nie, pewności człowiek nie ma, jednak ta wiara jest ważna. Inaczej po huk z tym.
Ja swojej wiary nie lubiłam, bo chwytała mnie za mordę i wbrew mnie samej. wbrew rozczarowaniom, kazała dźwigać się na nowo. Męczyła mnie. Teraz jednak widzę, że taka sucz jest potrzebna.
Parzę herbatę waniliową. I myślę o tych radosnych wpisach, co to je tu kiedyś przeczytam. Niedługo.
:*
Leśna! Hej,hej :)
OdpowiedzUsuńOd połowy sierpnia nie jem pieczywa. W ogóle (oczywiście wyjątki od reguły są ...grander teksas i inny mc...). Jem 'pyszność' o nazwie solone wafle kukurydziane; ekstra cienkie. Yummy :D Ograniczyłam czipsen, słodycze (czytaj dalej).
No i trochę się ruszam, ale rzadko. Teraz np ruszam buzią - jem toblerone. ;)
Marzeń jeszcze nie porzucam, tak jak wiary, ale ciężko mi.
Chcę tej radości i uśmiechu częściej niż kilka-naście dni w miesiącu. Bez zastygłej maski. Naprawdę chcę!
Ściskam :)
W miniony piątek miałam przyjemność pieszczoszkować i tulać dziewczynkę w wieku zbliżonym do Duńkowego - cudowna Mała, cudowne uczucie. Achh
Trzymajcie się Dziewczyny. :*