środa, 13 kwietnia 2016

Najlepszy prezent urodzinowy :)

Jestem fochmistrzem. Posada objęta przez mnie jest pewna, na szczęście nie na pełen etat. Niestety, nie ogranicza się do mitycznych poniedziałków, ani wtorkowych popołudni. Walczę sama z sobą. Z różnym skutkiem... M. wybacza, bo humory, łzy i nerwy składa na karb ciąży. Niepotrzebnie. Kochany, nie wybielaj i nie cukruj mnie. O! Dziecko daje lekkie smyrki w brzuch, by podkreślić, że piszę fair.
Nie chcę męczyć swoją pisaniną co poszło nie tak i dlaczego. Pesymista nie musi mieć powodu. Ale każdy jest dobry.

Co się zadziało od połowy poprzedniego miesiąca....
Dla porządku,by nie zgubić w mrokach nie-pamięci.
Pierwsze zdziwienie,co tak cudnie łaskocze mnie w brzuchu, to moment pierwszego, świadomego oooo! Łooo! I wyczucia smyrania TEGO RYBIEGO OGONKA to wieczór 21 marca (tydzień wcześniej czułam jakby w brzuchu biło mi serce, w każdym razie tylko do tego potrafię porównać uczucie bardziej świadomej obecności), M. był wtedy na pracowym jajeczku, więc nie było możliwości podzielenia się z nim tym zupełnie nowym przeżyciem, odkryciem. Od tego momentu mówiłam o „dyskotece rybiego ogonka” :) Tańce trwały tydzień, trochę dłużej i wszystko ucichło. Boże, gdyby nie detektor tętna chyba bym dostała najprawdziwszego zawału! Ale serudnio uspokajało. Jestem, jestem, jestem.
Od początków kwietnia czuję delikatne pukanie, czasami jakby tupanie w miejscu (o! dobra byłabym w dawaniu przykładu na zezłoszczenie...). Chyba najlepiej - jak można oddać to w słowach – opisała to W. Jedziesz w autobusie, masz miejsce siedzące, ktoś siada za tobą i kopnie w twoje siedzenie. Coś takiego. No coś na kształt. Tylko na te kopnięcia czekam z utęsknieniem i nie mam chęci odwrócić się i krzyknąć „Hej, przestaniesz?” :)

Wczorajsza wizyta u Doktorka przebiegła prawie bezstresowo (szczególnie jak Doktor „znalazł” drugą nerkę u Malucha).
Nie chcemy poznać płci ...(Taaaa, jasne.)
A chcecie? :) Pan, też chce? No to kogo widzicie?
Ja - córeczkę?, M. papuguje po mnie...
Nooo nie, dziewczynki to ja tu nie widzę. :) O, ptaszek jest, o tu. Będzie chłopiec.

Synek. :)
Maks. Maksymilian.

Wszystkie wyniki w normie. Pomierzone obwody, brzuszka, główki i inne parametry. Maksiul miał ciągle rączkę przy buzi i z tej okazji Doktor puknął Go sondą? do usg i w try mig Syn zabrał rączkę i trach zdjęcie, by zmierzyć kość nosową. To było zaskakujące. Na ten czas łożysko na tylnej ścianie, położenie miednicowe. Wiadomo, dzieci ciągle frygają w wodach płodowych, więc to raczej żadna przesłanka na przyszłość.
Dziwnie jest wiedzieć. Szczególnie jeśli o nim myślałam jako o niej. :) Wszyscy mówili, że to będzie ON. Ja jako jedyna nie. Dziwnie nie mieć hmmm matczynej świadomości? Jakoś mnie to lekko ubodło. Ja wiem, są większe problemy. A jednak miotam się z tym drugi dzień.
I choć dzisiejszy dzień, dzień moich urodzin miał być tym pięknym i beztroskim, zrobił się dniem chmurności i łez. Ale tylko pomiędzy M. i mną. Bo każdy ślad pamięci o mnie powodował uśmiech i radochę. Fochmistrz na przerwie śniadaniowej, obiadowej. I niech tak/tam już zostanie.

Dużo rad dla siebie samej. W chwili złości to tylko ble, bla, blu... i nic nie da mi się powiedzieć. Czemu nie potrafię, nie chcę się zmienić? Nie chcę przekazywać Synowi najgorszych wzorców. Jak to zmienić? Jak być lepszą? Znowu pytania o to samo.
Dobrze, że M. jest cierpliwy, stanowczy i kochający mnie. :) Na prawdę, gdyby zamienić nas osobowościami, to ja z takim kołtuństwem jakie czasem kipi mi pod kopułką i jaki pazur wystawiam - nie wytrzymałabym z taką osobą.
Za chwilę wychodzimy z Buldożyną na ostatnie promyki słońca. Wietrzę głowę i wyciągam dłoń z przeprosinami. Za dziś, za wczoraj.


 
Moja Myszula (Fochmistrz ;)) od W. (OK, pewnie ostatecznie będzie Synkowa, by trafić w buldozią paszczę).
Karteczki od W. i A. :) Kochane!


fochmistrz ;)
Dziękuję :*

7 komentarzy:

  1. Ha! Maks!:) Jak pięknie:) Nie zadręczaj się, Śliwko, tym, że zaskoczyła Cię płeć Okrucha. Może to kwestia tego, że wyobrażałaś sobie kiedyś wcześniej swoje dziecko jako dziewczynkę i dlatego teraz trochę trudno przepracować lekkie zaskoczenie..?
    Ja Ci powiem, że nie znaliśmy płci, ale jak się po cięciu okazało, że to dziewczyna, byłam w małym szoku, bo jakoś tak w środku czułam, że chyba jednak chłopaka dźwigam. Nie twierdzę, że nie ma takich kobiet, które w ciąży gdzieś tam mają tę swoją pewność co do płci swojego dziecka, ale sama widzisz, ile czasami warte przeczucia;)
    Zresztą na porodówce może Cię los jeszcze i tak zaskoczy. Lekarze nawet dysponując supernowoczesnym sprzętem nie są nieomylni.
    Cudnie, że wszystko w porządku z Młodym. To najważniejsze. I to, byś sobie odpuściła. Słyszysz? Przestań w kółko stawiać sobie coraz to nowe wymagania. Masz w tej wyczekanej ciąży pełne prawo do psychicznego rozmemłania tak samo, jak do radości. Masz prawo do niekonsekwencji, fochów, słabszej kondycji itp.
    Przytulam:*
    I odzywaj się częściej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, ta skleroza:/
      Najlepszego po-urodzinowo!!!:)))

      Usuń
    2. Leśna, dziękuję :*
      Dunia z zaskoczenia! Chyba nigdy o tym nie pisałaś. :)
      Doktor Sz. jest pewny, że ten mały Ktoś, to chłopiec, ale tak jak piszesz bywa różnie nawet z hiper-sprzętem i wiedzą i doświadczeniem. Powoli przestawiam myślenie, to synek, Maksiul! Ciągle na głos o nim marzymy i snujemy plany ... o nas.

      Od brata i jego partnerki dostałam słownik imion. Wiesz, że można nazwać dziecko Maks? O tak, bez rozwinięcia, że tak powiem. Jednak, wydaje nam się że fajnie mieć możliwość wyboru z tym wspomnianym rozwinięciem. ;) Choć ... nazwisko mamy długaśne, na 11 liter (panieńskie miałam na 13 :D).

      Uściski!!

      Mamy już kilka ciuszków. Kupiłam pierwszą gazetkę dzieciową. :)

      Usuń
  2. Śliwko, pięknie opisałaś ruchy synka i to porównanie W. też niesamowicie trafne. Aż sobie przypomniałam, jak to było... Bardzo się cieszę, że z Maksiem wszystko dobrze, że kolejny szczęśliwy etap za Wami i oby tak dalej. Mam nadzieję, że z kwestią "matczynej świadomości " uporałaś się na dobre i już sobie tego nie wyrzucasz. U nas było na odwrót. Ja czułam, że będzie chłopiec, a lekarz twierdził, że dziewczynka. A w kolejnym USG wyszło na moje:) Tylko mąż przez jakiś czas nie mógł się przestawić, tak bardzo oswoił się z myślą o córce. Cieszył się tak czy siak, tylko poczuł się trochę zdezorientowany.
    Uważam podobnie jak Leśna. Bądź teraz dla siebie wyrozumiała i poluzuj ten wewnętrzny gorset:)
    Malwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwa, staram się o więcej przychylności dla siebie. W każdym razie wyciszyłam się i chłonę ...Każdy tydzień, to nowy tydzień dla nas.
      No i ciągle bliżej do września. :) Aczkolwiek czas wcale nie przyspieszył.

      Co u Ciebie?
      Ostatnio jestem w tyle z komentarzami u Izy. Szczególnie po tym jak mi się serce ścisnęło po tym, co przeżyła Wężon.

      Usuń
  3. Śliweczko, też mnie dobiła sytuacja Wężona. W ogóle mocno przeżywam historie dziewczyn od Izy, dlatego musiałam się trochę zdystansować i dopiero niedawno wróciłam do udzielania się na blogowym forum.

    A u mnie dłużące się oczekiwanie na okres, który nieuchronnie przyjdzie, bo wszystko wskazuje na to, że trafił mi się cykl bezowulacyjny, a potem zaczynamy stymulację Clo. Poprzednim razem biorąc Clo, zaszłam w pierwszym cyklu, więc nadzieje rozbudzone do granic możliwości, ale będę starała się mimo wszystko wyluzować. A poza tym założyłam bloga... Coś tam sobie skrobię w ramach autoterapii, na razie jeszcze w otchłań, ale pewnie za niedługo dojrzeję do tego, by się upublicznić:)
    Malwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wężon, jest wspaniała! Jak Ty, Dziewczyny.

      Malwa mam podobnie muszę włączyć co pewien czas pauzę. Ostatnio bardzo dobrze robią mi instagramowe opowiastki i fachowa widza "mamaginekolog" - uwielbiam tą Panią. :)

      Uważam, że pisanie jest świetne, ale nie wiem czemu z taką giętkością umiem ubrać w słowa uczucia w mejlu, a z takim - czasem - trudem tutaj. Przecież tutaj nic nie muszę. A mogę. Prawie wszystko. Dziwne.

      Trzymam kciuki za cykl z Clo! :* Ja miałam mieć zapodany w styczniu... Na szczęście nie trzeba było. :)

      Uściski :)

      Usuń