piątek, 16 czerwca 2017

Gdy synek śpi...

Zaczynam. Kasuję. Filtruję. Zmieniam.
Te kilkadziesiąt zdań to i tak niewiele, ale odkąd nie mogę na spokojnie przemyśleć tego, co chcę zawrzeć w zdaniu, w tej krótkiej relacji dla Ciebie to odchodzi mi ochota na dzielenie się czymkolwiek. Wychodzi zlepek suchych faktów. Relacje "po".


Jestem szczęśliwa, ale zmęczona.
Rutyna, o której kiedyś pisałam, zmieniła twarz. Jest oswojona uśmiechem, ma piękną blond czuprynkę i domaga się mamy. :)
Nasz synek jest wspaniały! Piękny. Rezolutny (czy piszę typowo mamowo? pewnie tak. :)), ciekawski. Nie przepada za zabawą "typowymi zabawkami", w których jeszcze, na szczęście nie toniemy, ale ... są. Niepotrzebne i trochę niechciane, ale jak zastopować tę chęć podarunków? :) Zabawki Maksia, to dwa uchwyty do pompek, durszlak, czasem butelka po wodzie, z koreczkami w środku, miski, garnki....
Maksiuń ma 8 zębów (których nie waha się używać, niekoniecznie by pogryźć jedzenie), od 23 kwietnia sam zaczął stawać przy kanapie. Teraz potrafi przejść do któregoś z nas całą jej długość. Wspina się wszędzie gdzie może. I gdzie nie wolno. Psiutmistrza uwielbia, chętnie daje mu buziaki (to obopólna przypadłość ;)), głaszcze (bardziej klepie i wydziera sierść), dotyka uszu, są próby dotknięcia oczu, no i ogonka, który jest tyci (a raczej podogonawą część, która jest zakryta powyższym).
Po szpitalu, w którym niestety się znaleźliśmy w połowie maja, stał się o dziwo! bardziej kontaktowy, społeczny. Polubił nawet to, że obce osoby (pielęgniarki) biorą go na ręce i ćwierkają, pieszczoszkują. Nie reaguje już płaczem na babcie, ciocie, dziadków. Niestety mojego brata się boi (nie wiem czy to wina długich, rozpuszczonych włosów? hmmm).

Moje relacje z mamą M. są - uważam - coraz bardziej serdeczne. Więcej dostrzegam, staram się być uważna, mniej zawzięta, obrażalska. Z różnym skutkiem. Ale, staram się.
Z M. jest różnie. Sami widzimy, że wieczorny czas "tylko dla siebie" skutkuje niezadowoleniem, kłótniami. Wspólny front jest najlepszą opcją. Uczymy się tego. Każdego miesiąca.
Niewiele myślę o sobie. o "higienę umysłu" (cokolwiek to znaczy), tę na poziomie podstawowym dbam poprzez rozmowy z M. i czytając ... Plany o coś więcej stały się mrzonkami.  Nie wiem na jak długo.


Drzemka Maksia dobiegła końca. Wracam do całusów, pierdzichów. Serduszka o wadze 9+

2 komentarze:

  1. Potwierdzam, całkowicie obiektywnie. Jest piękny!
    Wiesz, Śliwko, że ostatnio też myślę o tej higienie umysłu i przestrzeni dla siebie. U mnie ona również na poziomie podstawowym, ale chciałabym więcej, a czasu jednak coraz mniej. I chyba zdałam sobie sprawę z tego, że na jakimś polu muszę odpuścić (może ogarniania mieszkania?), bo już więcej z tej doby wolnego nie wycisnę. Chyba że mój syn mnie nagle zaskoczy i zacznie spać nieco dłużej w dzień. Ale nie zanosi się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwusia!! :**

      A jednak uprawiamy taką gimnastykę czasu, że się udaje, OK z różnym z skutkiem, ale jednak. :) I bardzo się z tego cieszę. Oragnianie mieszkania... głównie w łikendy. Na chwilę, ale lubię jak jest kontrolowany nie-ład, choć przy dwóch chłopakach (włączając bulwiszona) ...ciężka misja. :D
      U nas najdłuższe drzemki to te na świeżym powietrzu, wykluczają sprzątanie, ale jak wiesz czytanie już nie. :)

      Buźki :**

      Usuń