Od jutra zaczynam przyjmować
bromergon. Obsuwa jest spowodowana łykaniem innym pastylek, które
nie powinny być łączone właśnie z bromkiem.
Lampka wina, którą dopijam
spowodowała miękkość, łagodną niemoc … otula mnie bezładna
plątanina myśli.
Ciekawi mnie, czy bromergon to w moim
przypadku TEN lek, który pomoże, odblokuje, a co za tym idzie
uwolni. Czy będę mogła zajść w ciążę?
Czy to sprawa mojej głowy?
Ciekawe jak to jest być w ciąży. Nie
tylko na chwilę.
Ostatnio obserwuję ludzi. Długo.
Zarówno tę staruszkę z różowo-fioletowymi włosami, jak i faceta
w czarnych skarpetkach, krótkich spodenkach, jak i młodą
dziewczynę w ciąży.
To wszystko cud. Cud narodzin. W
większej mierze wyczekany. Głaskany, tulony, uczony, karcony. Duma.
To radość dla swych rodziców. Ktoś jedyny, mimo że oddzielny.
Idealny.
Chcę doświadczyć rodzicielstwa.
Bardzo. Zrobię wiele, bardzo dużo. Wszystko.
To spala mnie. Nie chcę być kupką
popiołów. A jeśli … niech coś na tym wyrośnie.
Proszę.
Druga lampka wprowadza większy zamęt
w mojej głowie. Delikatne pieczenie w przełyku jest nawet
przyjemne. To ostatni raz gdy piję alkohol w tym miesiącu. Nie
żałuję.
Bez niego i tak dochodzę - w sobie -
do momentu, gdy opanowuje mnie bezbrzeżny smutek.
Rekompensatą są zakupy. Są to zakupy
niby przemyślane, a na serio to obsesyjno-kompulsywny szał. Dobrze,
że większość sklepów uwzględnia zwroty. Choćby wspomniany w
poprzednim poście tchibo. Jutro muszę zabrać się m.in. za zwrot
płaszcza. I spodni. Chyba...
Cieszę się, że przezwyciężam moją
niechęć i lenia i zaczęłam ćwiczyć. Widzę rezultaty u M.
Warto wylać pot, złość, ból.
Zmagać się z drżeniem całego ciała, gdy można obserwować
rezultaty swojej walki. Ja u Męża widzę. Zresztą nie tylko ja.
Myślę, że do wyjazdu w góry przyda
się lekki rozruch mięśni. Mniejszy zasap mniejszy wstyd.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz