czwartek, 9 lipca 2015

Wieczornie.

Od jutra zaczynam przyjmować bromergon. Obsuwa jest spowodowana łykaniem innym pastylek, które nie powinny być łączone właśnie z bromkiem.

Lampka wina, którą dopijam spowodowała miękkość, łagodną niemoc … otula mnie bezładna plątanina myśli.
Ciekawi mnie, czy bromergon to w moim przypadku TEN lek, który pomoże, odblokuje, a co za tym idzie uwolni. Czy będę mogła zajść w ciążę?
Czy to sprawa mojej głowy?

Ciekawe jak to jest być w ciąży. Nie tylko na chwilę.

Ostatnio obserwuję ludzi. Długo. Zarówno tę staruszkę z różowo-fioletowymi włosami, jak i faceta w czarnych skarpetkach, krótkich spodenkach, jak i młodą dziewczynę w ciąży.
To wszystko cud. Cud narodzin. W większej mierze wyczekany. Głaskany, tulony, uczony, karcony. Duma. To radość dla swych rodziców. Ktoś jedyny, mimo że oddzielny. Idealny.
Chcę doświadczyć rodzicielstwa. Bardzo. Zrobię wiele, bardzo dużo. Wszystko.
To spala mnie. Nie chcę być kupką popiołów. A jeśli … niech coś na tym wyrośnie.

Proszę.


Druga lampka wprowadza większy zamęt w mojej głowie. Delikatne pieczenie w przełyku jest nawet przyjemne. To ostatni raz gdy piję alkohol w tym miesiącu. Nie żałuję.
Bez niego i tak dochodzę - w sobie - do momentu, gdy opanowuje mnie bezbrzeżny smutek.
Rekompensatą są zakupy. Są to zakupy niby przemyślane, a na serio to obsesyjno-kompulsywny szał. Dobrze, że większość sklepów uwzględnia zwroty. Choćby wspomniany w poprzednim poście tchibo. Jutro muszę zabrać się m.in. za zwrot płaszcza. I spodni. Chyba...

Cieszę się, że przezwyciężam moją niechęć i lenia i zaczęłam ćwiczyć. Widzę rezultaty u M.
Warto wylać pot, złość, ból. Zmagać się z drżeniem całego ciała, gdy można obserwować rezultaty swojej walki. Ja u Męża widzę. Zresztą nie tylko ja.
Myślę, że do wyjazdu w góry przyda się lekki rozruch mięśni. Mniejszy zasap mniejszy wstyd.

Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz