wtorek, 29 lipca 2014

Zdarta płyta.



Nie mam już sił przerabiać ciągle tych samych pytań.
Ciągle do nich wracam.
Przeszłość to monument.
Złość mnie bierze nad moim powracaniem do niej wciąż i wciąż, niczym język dotykający bolącego zęba.

Melodia:
- Gdyby …
- Jakby …
- Co …
- Dlaczego …

Zapętliłam się.

Melodia ‘gdyby’ nasila się wraz z kolejnym urodzonym dzieckiem wśród znajomych, rodziny.
Powróciła z minioną niedzielę. Znajomym urodził się Syn. We mnie po raz kolejny coś pękło. Z uśmiechem walczyły łzy, no i stało się. Szloch, niekontrolowany płacz, mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Widzę bezradność Męża, na to co przeżywam, że to tyle trwa. On żyje tym co tu i teraz, z przeszłością jest pogodzony. A ja ? Niczego nie zmienię, nie wpłynę, nie napiszę od nowa. A drążę, gdybam, rozmyślam.
Być może z drążenia tematu – poronienie (po raz pierwszy nazywam rzecz po imieniu. Nie jest mi z tym lepiej :(), czegoś się dowiem. Moje graniczne wyniki na przeciwciała przeciw B2-glikoproteinie. Ciekawe co na to gin ? Czy będę brała jakieś tabsy ? Czy będę mogła być mamą ?
Jutro odbieram wyniki TSH. Mam szczerą nadzieję, że wszystko jest w normie.
Ogólny, po moim ‘wyproszeniu’ skierowania na badania stwierdził, że nawet jeśli wyniki wyjdą OK, to nic toto nie znaczy. Jak to kurwa nic ?! Wiem, znam jest jeszcze badanie FT3 i FT4, ale nie przesadzajmy, że dobre wyniki, są wynikami złego tylko … utajonego … wrr co za gość! Magik kurwa.
Starania o dziecko mieliśmy rozpocząć w lipcu, ale po zapoznaniu się z tematem na co dokładnie robię te badania – chęci osłabły. No i ten wynik… Zdaję sobie sprawę, że nikt mi niczego nie zagwarantuje, nie potrzyma za rączkę, ale jeśli powinnam wcześniej coś łykać, wykonać kolejne badania by pomóc maleństwu – tak zrobię.
Pozostaje jeszcze kwestia grupy krwi Męża. Mam grupę 0Rh-. Cóż, grupy się nie wybiera. W szpitalu dostałam zastrzyk z immunoglobuliny antyD. Mam nadzieję, że pomiędzy mną,  a M. nie ma konfliktu. Badanie w przyszłym tygodniu …

Za tydzień w wielkim hakiem (11.08) kolejny urlop, znów krótko, znów tylko 5 dni (dokładnie 4, 15.08 – święto). Ale mam nadzieję, że będzie to czas spędzony zgoła inaczej niż poprzednio. Grilla nie odpuszczę! Tak jak i wypadu na ciuchy! I … w końcu zapiszę się do osiedlowej biblioteki. Promys :)

Myślałam, że sklejam mega-koszmarnie-dupnie-negatywny post … tzn całkiem być może – taki jest. Ale jest mi również lepiej, lżej.

Bardzo dobrej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz