sobota, 2 sierpnia 2014

Sierpniowo.



Sierpień.
Ten miesiąc, dla naszej rodziny zawsze niesie ze sobą ładunek emocjonalny. Ciężkiego kalibru. Wiele pożegnań… Najsmutniejsze z Babcią. A w zasadzie brak pożegnania, bo gdy wracaliśmy z ówczesnym chłopakiem, a obecnym Mężem z ‘wojaży’ pt urlop dziekański na Wyspach, na lotnisku odebrał nas wujek z wiadomością: Śliweczko, babcia nie żyje.
Zmarła dzień przed moim powrotem do Polski. Do tej pory nie pogodziłam się, że odeszła nim naprawdę się pożegnałyśmy.
Była kochana.
Czuła.
Irytująca.
Męcząca.
Niecierpliwa.
Chojna.
Mistrzyni motków – achh te swetry, poszewki na poduszki, w róże.
Miłośniczka grzybobrania i swojego ogródka kwiatowego (mieczyki, peonie…) oraz warzywnego.
Gospodyni pełną gębą.
Wielbicielka ‘mody na sukces’ :o oraz świecidełek.

Kochała rodzinę, wieś i zwierzęta.

Zawsze podczas wakacji wespół z Dziadkiem, opiekowała się nami (moim bratem, mną i trójką rodzeństwa ciotecznego). Czasem byliśmy nieznośnymi bachorami … często niechlubne pierwsze miejsce obejmowałam ja … wstyd mi za to.

Z czasem, gdy w moim życiu pojawił się M., wakacje na wsi, zaczęły irytować. W liceum już nikt nie wymógł na mnie prośby, ani tym bardziej nakazu abym jechała do dziadków … Wszyscy dorośliśmy, drogi się porozchodziły … spotkania w większym rodzinnym gronie ograniczyły się do świąt. Wszelakich.
Jak czytam, to co napisałam to aż mi wstyd.
Mam nadzieję, że Babcia i Dziadek mimo wszystko czuli jak mi z nimi u nich dobrze! I że ich kocham.

Nie nawykłam do modlitwy. Jeśli jest mi źle, to mówię do Niej, do Babci, proszę o to była przy mnie. Niedorzeczne, ale czasem pomaga.

Chciałabym, by sierpień był ‘odczarowany’. By był miesiącem Nadziei.

PS. Tak spogląda na nas ‘sierpień’. :)
Hmmm coś mi nie poszło :( alo alo bloggerio!


O! Jest :)
Chyba zmienię tytuł posta ... to zdjęcie mnie rozpieprza :D
Ja o babci kochanej, a tutaj pan!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz